Nic na siłę!

piątek, 27 listopada 2009
Na blogu 'Tego kwiatu jest pół światu" pisałem ostatnio notkę dotyczącą tego, czy należy usilnie szukać tej drugiej połówki, czy też przyjdzie ona sama.

Niezaprzeczalnym jest fakt, że miłość bardzo często przychodzi do nas znienacka, nie powinniśmy jednak wszyscy pokładać w tym wiary, a przynajmniej nie siedzieć bezczynnie myśląc, że to nie od nas zależy. Jeśli czujemy taką potrzebę, to i owszem powinniśmy jakoś zaangażować się i pomóc swojemu szczęściu - nie polega to jednak na pewno na szukaniu dziewczyny na siłę - nie wchodzą tutaj w grę rozważanie każdej koleżanki w charakterze partnerki i patrzenie na dziewczyny przez ten właśnie pryzmat, chodzenie wbrew sobie w miejsca, których nie zwykliśmy odwiedzać (dyskoteki, kluby). Oczywiście nie należy tego wykluczać, ale pomagając szczęściu powinniśmy pozostać naturalni, bo nagła zmiana w typa dyskotekowicza i podrywacza z pewnością nie przyniesie zamierzonych rezultatów.

Dozwolone akcje to m.in. niezbyt nachalne powiększanie grona swoich znajomych - oczywiście można to robić na wiele sposobów, powinno to jednak również odbywać się w miarę naturalnie - wystarczy przejść się na jakiś film do kina (w poczekalni przed filmem zawsze można zagaić i wbrew pozorom jest to dość łatwe : P), zapisać na koło zainteresowań do którego zawsze chcieliśmy przynależeć (przy jakimś domu kultury lub nawet w szkole), jeśli wcześniej nie mieliśmy na to czasu, spotykanie się ze znajomymi i często także ze znajomymi znajomych na mieście - ot tak, aby się gdzieś przejść, pogadać, coś zjeść - znajomi znajomych to bardzo często świetny materiał na naszych własnych znajomych (za dużo tego słowa 'znajomi' ; D).

Dobrym byłoby też rozmawianie z obcymi osobami, jeśli dotąd tego nie robiliśmy. Oczywiście w wielu przypadkach może to wydawać się trudne, ale bardzo często ludzie rozmawiają z obcymi sobie osobami częściej lub rzadziej, zależnie od sytuacji. Nie pytajmy dziewczyny na przystanku autobusowym na co czeka, bo to brzmi i wygląda dość nienaturalnie, ale w takim empiku można zapytać dziewczyny oglądającej płytę naszego ulubionego zespołu o jej gusta muzyczne etc.

Nie nastawiajmy się na to, że nowo zawiązana znajomość, nawet świetnie rozwijana musi prowadzić do związku - być może druga osoba ma zupełnie odmienne intencje. Jak już pisałem, nie spoglądajmy na każdą dziewczynę jak na kandydatkę na 'swoją' dziewczynę (mieliście kiedyś tak, że sprawdzaliście, jak by brzmiało imię fajnej koleżanki z naszym nazwiskiem? ok, nie, tylko ja jestem taki dziwny ;D). Strukturę relacji z trzecimi osobami świetnie opisał pewien ksiądz egzorcysta na jednych rekolekcjach, w których brałem udział. Powiedzmy, że mamy 100 znajomych (hipotetycznie, przecież spoglądając na naszą-klasę niektórzy mają ich po 10000). Wśród tych 100 znajomych 50 to sympatie, a drugie 50 to osoby, za którymi szczególnie nie przepadamy. Wśród 50 sympatii może znaleźć się 20 kolegów/koleżanek, wśród których nawet do kilku osób to przyjaciele. Dopiero na tym etapie znajomości można doszukiwać się kogoś, z kim moglibyśmy stworzyć parę - "miłość" powstała z pominięciem kilku z powyższych etapów z pewnością nie jest uczuciem stojącym na solidnym gruncie i zależnie od rozwijania się tej znajomości może się ona udać (rzadko) lub szybko skończyć (raczej to), dlatego do każdej znajomości należy podchodzić stopniowo, a nie wyskakiwać z wyznaniami do drugiej osoby prosto z mostu.

Taniec

sobota, 31 października 2009
36 godzin temu miałem okazję uczestniczyć w bardzo pozytywnym wydarzeniu - 'połowinkach', czy jak to zwą inni - 'półmetku' - związanym z teoretycznym przeminięciu połowy czasu nauki w liceum. Impreza była przednia, dawno tak świetnie się nie bawiłem. Ale do rzeczy.

Na imprezach tego typu niewiele (a jednocześnie strasznie dużo) można robić rzeczy - można jeść/pić (gdy jest co), rozmawiać (lepiej, gdy nie gra muzyka) lub oczywiście tańczyć. Taniec jest nieodzownym i podstawowym elementem każdej tego typu imprezy i rzeczywiście, sztywno byłoby tylko siedzieć i rozmawiać przy jedzeniu.

W tym miejscu chciałem zapytać 'Czym właściwie jest taniec?', ale nie znając jednoznacznej odpowiedzi zawczasu zajrzałem na wszechwiedzącą wikipedię i tym razem również się na niej nie zawiodłem, o proszę:

Taniec to:

  • zespół zjawisk ruchowych będący transformacją ruchów naturalnych, powstający pod wpływem bodźców emocjonalnych, zazwyczaj skoordynowany z muzyką
  • forma elementów ruchowych nosząca określoną nazwę (na przykład walc)
  • przejaw kultury związany z określonym środowiskiem i określoną funkcją (taniec towarzyski, taniec ludowy)
  • utwór muzyczny skomponowany zasadniczo (lub choćby tylko formalnie) w celu wykonania tańca
  • poruszanie się w rytm muzyki, zazwyczaj parami lub w grupie albo w pojedynkę.
Skoro regułka zapamiętana, można przejść do sedna sprawy (ciągle przechodzę i przechodzę do tego sedna : D): chciałem w tej notce ująć taniec jako czynność będącą żywą interakcją pomiędzy dwoma osobami - zgodnie z motywem przewodnim bloga - jako relację pomiędzy kobietą a mężczyzną.

Jako że sam nie potrafię i z reguły nie tańczę, mogę się mylić nieco w moich przypuszczeniach, ale powinny one raczej oddać rzeczywisty stan rzeczy. Ta niecodzienna bliskość dwóch osób w praktyce nie oddających tego w rzeczywistości poza tańcem jest w jego trakcie dokładnie zarysowana. Pomijając taniec irlandzki w reguły taniec wiąże się nieuchronnie z fizycznym kontaktem tancerzy - bardziej lub mniej dosadnym, acz obecnym - zależy to głównie od tańca. Faktem jest jednak, że jak wspomniałem, przed i po tańcu z reguły (nie mówię tutaj o sytuacji, gdzie para taneczna jest parą w rzeczywistości etc.) partnerzy taneczni nie dotykają się w taki sposób, w jaki czynią to właśnie w tańcu. To właśnie świadczy o pewnej wyjątkowości w relacjach międzyludzkich podczas tańca - nagle coś niecodziennego staje się normalnością, wszystkie chwyty są dozwolone a kontakt fizyczny wzrasta kilkukrotnie.

Nie śmiałbym czegokolwiek przypuszczać, ale stwierdzenia, że taniec jest dobrym sposobem na podryw chyba nie da się całkiem zanegować? Oczywiście można tańczyć w sposób całkiem obojętny na drugą osobę, ale czy wtedy taniec ma sens, czy rzeczywiście można go nazwać tańcem? I co zmusiło wręcz tą osobę do odwalania takiej szopki, przecież lepiej w ogóle się do tego nie zabierać niż czynić to w taki sposób.

Pozostawiając tą kwestię w tyle wracamy do szczególnego znaczenia tańca. Chociaż w tańcu wszyscy tańczący są niejako bliżej siebie, to niejako można w ten sposób wyrazić swoją słabość do konkretnej osoby, chociażby przez sposób, w jaki się z nią tańczy lub przez wzgląd na długość tańca lub ilość przetańczonych utworów.

Ciekawym jest też, że o ile na co dzień chcąc nie chcąc ocenia się ludzi po wyglądzie i osobowości także, o tyle w tańcu liczy się głównie umiejętność taneczna i wzajemny stosunek osób tańczących. Tutaj nieatrakcyjny facet potrafiący świetnie tańczyć bije na głowę wylansowanego kolesia, który prezentuje sobą na parkiecie głęboko rozumianą nieumiejętność tańczenia. Poza tym każda dziewczyna chciałaby zatańczyć choć raz z mistrzem parkietu, a - nie oszukujmy się - takie wieści podczas imprezy szybko się rozchodzą: od stolika, do stolika.

Dlatego dla lubiących dziewczyny (i taniec) facetów nie pozostaje nic innego jak nauczyć się tańczyć (kurs tańca niewykluczony) i zdobywać parkiet (i niezapomniane uczucia koleżanek) na każdej imprezie. A kto twierdzi, że taniec jest dla frajerów, sam jest frajer. O.

Fantazja 2 ; )

niedziela, 25 października 2009
Właściwie śniło mi się to dość dawno, bo może z miesiąc temu. Ale chyba musiało to być coś, skoro do dzisiaj go pamiętam? (co jest w moim przypadku czymś wyjątkowym, bo zwykle nie śnię, albo nie pamiętam). Właściwie to go nie pamiętam w szczegółach (szczególnie początku i końca : D), ale pamiętam ten środek.

Pamiętam tylko, że było całkiem dużo ludzi - jakaś mniejsza imprezka. Tyle, że na świeżym powietrzu - kto wie, ognisko, grill lub coś w tym stylu. Nie wiem jak Ją poznałem, nie wiem skąd się wzięła - wcześniej Jej nie znałem - ale była zjawiskowa, przepiękna i cały czas rozmawialiśmy, na przekór trwającej zabawie i gwarowi panującemu wśród naszych znajomych. Nie wiem kto to zaproponował, ale oddaliliśmy się we dwoje nieco dalej od reszty - nie jakoś specjalnie daleko, bo jeszcze było słychać przytłumione odgłosy trwającej dyskusji i śmiechów. A my siedzieliśmy na trawie, pod kilkoma drzewami. Było ciepło, słońce świeciło, chociaż chyba chyliło się ku zachodowi. Na tej trawie to ja właściwie leżałem, opierając się głową o rękę, a łokciem tej ręki o ziemię - w taki sposób, aby patrzeć na Jej twarz. I był wtedy taki moment, że po prostu się w Nią zapatrzyłem - nie kontaktowałem ze światem zewnętrznym - co prawda słyszałem tamte przytłumione głosy, słyszałem jak Ona coś do mnie mówi, ale kompletnie to do mnie nie docierało. Była taka piękna i tak ładnie się uśmiechała, po prostu mnie zaczarowała. Patrzyliśmy tak sobie w oczy przez dłuższy czas i sam nie wiem skąd, jak i gdzie - po chwili się całowaliśmy. Namiętnie, romantycznie - na przekór światu, na przekór wszystkiemu...

Faceta na dziewczynę spojrzenie

Dosłownie

/* właściwie ten tekst traktuje tylko i wyłącznie o wyglądzie dziewczyn, czego powinno się nie tyle unikać, co wyrównywać z analizą innych aspektów osoby, czyż nie? Ok, w ramach rekompensaty następna notka będzie o tym drugim aspekcie */

i trochę naokoło tematu. Chodzi mi głównie o stosunek współczesnego faceta względem dziewczyn. O szacunek. A właściwie jego brak.

Bo co dzisiaj się obserwuje? Głównie to, że większość facetów spogląda na dziewczyny w jeden konkretny sposób - czysto seksualny.

Nie uważam jednak, że to jest złe i trzeba to wyplenić - to jest przecież jakaś część życia w końcu, przecież człowiek nie żyje po to, by być aseksualnym. Zresztą nad niektórymi zachowaniami często nie mamy wpływu - po prostu odzywa się w nas instynkt - co prawda człowiek teoretycznie jest w stanie nad nim panować, ale kto potrafi i - ba - kto chce?

Mimo to stwierdzenie 'fajna dupa' po powierzchownej ocenie budowy ciała (piersi, pośladki etc.) wydaje się być dość wulgarne, a komplementem na pewno nie jest, chyba że dla jakiejś pustej dziewczyny tudzież równie zepsutej, jak jej obserwator.

Dlaczego nikt nie potrafi dziś spojrzeć na dziewczynę w sposób czysto estetyczny? Dlaczego nikt nie potrafi zachwycić się pięknem uśmiechu, oczu, włosów? Sposobem zachowania, mówienia, śmiania się, poruszania? Dlaczego wszyscy faceci widzą w dziewczynie jedynie obiekt pożądania?

Może przesadzam z tym 'wszyscy', bo przecież jest jeszcze jakiś odsetek normalnych, a właściwie biorąc pod uwagę stan rzeczy - nienormalnych ludzi, którzy wiedzą, co jest naprawdę ważne.

Analogicznie do poprzedniej notki warto tutaj wspomnieć także o drugiej stronie - o dziewczynach. Dzisiaj na porządku dziennym jest tolerowanie głupich odzywek, 'przypadkowego' molestowania cielesnego czy psychicznego zawierającego się w jednym temacie. Nie dość, że faceci nie mają szacunku do dziewczyn, to niektóre z nich nie mają go same dla siebie. Być może to grupowe cofanie się w rozwoju, a być może chęć przystosowania się do otoczenia lub przypadkowe wtopienie się w tłum.

Mimo wszystko uważam, że dziewczyna powinna mieć wyższą samoocenę i nie dać się poniewierać innym.

Smutne jest to, że taki facet nie potrafi się zachwycić samym pięknem dziewczyny, pomijając wszelkie podteksty seksualne. Tak przedmiotowe spojrzenie na pewno nie niesie za sobą nic więcej, niż puste pożądanie.

Choroba XXI wieku...

Romantyzm a świat współczesny

środa, 14 października 2009
Można rzec, że znajduję się aktualnie w temacie - na języku polskim przerabiamy właśnie epokę romantyzmu, czytamy Cierpienia Młodego Wertera, dyskutujemy na temat miłości we współczesnym świecie.

O ile język polski jest dla mnie nieco męczący, bo jestem wręcz antyhumanistą i nie trawę zupełnie polskiego, o tyle na ostatniej lekcji wywiązała się bardzo ciekawa, prawie że dyskusja. Temat mniej więcej brzmiał: "Miłość przedstawiona w Cierpieniach Młodego Wertera w oczach współczesnego młodego czytelnika". Od razu stwierdzono, że romantyczna miłość zdarza się dzisiaj coraz rzadziej. Czym to jest spowodowane?

Chociażby wychowaniem - szacunek mężczyzn do kobiet (które notabene wygrały prawo do równouprawnienia, czyż nie?) jest coraz częściej pojęciem abstrakcyjnym - chorą jednostką staje się facet, który o dziwo przepuścił dziewczynę w przejściu, podsunął jej krzesło i cały ten savoir-vivre'owy stuff związany z dobrym wychowaniem. Dzisiaj dziewczyna nie jest już widziana przez mężczyznę tak, jak np. Lotta przez Wertera, który ją wręcz idealizował i widział w niej boginię, anioła. Dzisiaj dziewczyna jest dla faceta ewentualnym celem lub nie - lachonem, laską etc. Coraz częściej dziewczyny traktowane są przez facetów w sposób materialny, a postrzegane przez pryzmat tylko i wyłącznie seksualności czy też atrakcyjnego wyglądu (który w tym wypadku równa się stereotypowi piękna nadanemu przez współczesne media, tj. wysoka blond anorektyczka z długimi nogami w markowych ciuchach, najlepiej zakrywających powierzchnię ciała odwrotnie proporcjonalnie do ich cen).

Nie chodzi tutaj o to, aby zaraz uznać płeć przeciwną za bóstwo - popadanie ze skrajności w skrajność to jak przelewanie herbaty z czajnika do szklanki, ze szklanki do czajnika itd. - chociaż ktoś kiedyś powiedział, że to ma jakiś cel - żeby herbatę ostudzić. Zręcznie pomijając wątek herbaciany i kontynuując subtemat dobrze jest traktować dziewczynę w pewnym sensie na równi z sobą samym - na zasadzie partnerstwa, przecież ty wcale nie jesteś gorszy, ani ona lepsza. Równość tą jednak należy rozumieć w dwojaki sposób, bo przecież szacunek kobiecie się należy - z niego więc wynika ww. zachowanie będące przejawem uprzejmości w stronę kobiet.

Ale czy za brak tego romantyzmu w naszym życiu odpowiadają tylko i wyłącznie faceci? Otóż nie. Często to właśnie dziewczyna sama z siebie nie ma do siebie szacunku i narzuca taki stan rzeczy wszystkim naokoło - to, niestety często też występujące zjawisko ma być może na celu wyrównanie poziomu pomiędzy przedstawicielami obu płci, moim zdaniem jest jednak bezcelowe, a wręcz degradujące pojęcie miłości. Każda kobieta powinna być świadoma swojej wartości i szacunku do siebie powinna wręcz wymagać, często jednak bywa wręcz na odwrót. Czym może to się objawiać? Muszę przyznać, że mnie osobiście wręcz przykro, kiedy widzę, jak jakaś dziewczyna pali papierosy, przeklina etc. To oczywiście może być sposobem przystosowywania się do społeczności, w której się przebywa, czy jednak ktoś nas zmusza do przystosowywania się? Czy aroganckim tutaj byłoby przystosowywanie otoczenia do siebie niż na odwrót? Wątpię.

Mimo wszystko to jednak dziewczyny w o wiele większym procencie od facetów są humanistkami, a co za tymi idzie bardzo często romantyczkami, czasem nawet nieco niepoprawnymi ; D To dziewczyna zawsze marzyła, a może i do dzisiaj marzy o księciu z bajki na białym rumaku, który wyrwie ją z tego ponurego i szarego świata, w którym miłość w całym swym znaczeniu zdaje się być czymś płytkim i powierzchownym.

Czy w takim razie nie ma facetów-romantyków? Owszem, są. Zapewne także humaniści. Zapewne faceci ci są bardziej wrażliwi. Zapewne nieśmiali. Zapewne wystawiani na pośmiewisko przez nierozumiejące ich przytępione współczesne społeczeństwo. Ale jak to zmienić?

Jak sprawić, aby świat nie był w swych uczuciach tak tragicznie ograniczonym?

Jak to ktoś kiedyś powiedział, naprawianie świata najlepiej zacząć od samego siebie.

P.S. "My z drugiej połowy XX wieku" Małgorzaty Hillar - świetne liryczne podsumowanie dzisiejszej notki prosto z podręcznika od polaka.


Nieśmiałość

poniedziałek, 1 czerwca 2009
Temat-rzeka - cecha osobowości zwana potocznie nieśmiałością. Zwykle tyczy się ona małych dzieci, które boją się obcych itp., chociaż i to nie jest regułą, bo często dzieci są właśnie śmielsze niż będą w przyszłości - różnie bywa.

Natomiast bywa, że dziecko rośnie i staje się nieśmiałe. Albo jest nieśmiałe i nigdy z tego nie wyrasta. Wtedy mamy nieśmiałego nastolatka, a tutaj zaczynają się już schody. Tak naprawdę ludzie 'normalni' (tak, nie jest według mnie błędne nazywanie ludzi nieśmiałych odstępującymi od normy) nie są w stanie pojąć sposobu odczuwania i rozumowania osoby nieśmiałej - dla nich banalne jest podejść do kogoś obcego i o coś zapytać, a nawet jeśli nie, to nie jest to niemożliwe. Osoba naprawdę nieśmiała po prostu by czegoś takiego nie zrobiła, mimo wszelkich zachęt i całkiej 'bezpiecznej' sytuacji. Po prostu nie i już.

Czym jest ta nieśmiałość? Oczywiście nie mówimy tutaj o jakimś banalnych strachu przed zagadaniem do dziewczyny, bo to jest dość powszechne, uzasadnione i - co najważniejsze - normalne. Nienormalnym jest strach przed np. poproszeniem o pomoc kogoś obcego, pogadanie z kimś na temat danego wydarzenia w trakcie jego trwania (np. na konkursie rozmowa o tym, jak komu poszło itp., na jakimś egzaminie). Wydaje się banalne, prawda? Przecież nikt nas nie zje, nie zabije, nie pobije, nawet się nie obrazi czy nie wyśmieje. Czego tu się wstydzić?

Eksperci mówią, że nieśmiałość jest strachem przed porażką, uniemożliwiającym podjęcie danego działania. Porażka najczęściej określana jest po prostu jako wystawienie na pośmiewisko, ośmieszenie się, zostanie wyśmianym, skrytykowanym. Z tego wynikałoby, że gdyby nawet ktoś nas wyśmiał, to dzieje się armageddon. Trudno to pojąć, ale osoba nieśmiała boi się tak bardzo, że nie można jej ot tak przekonać, że to nie boli i nie gryzie.

Nieśmiali ludzie tak sami z siebie nie boją się tego ewentualnego ośmieszenia - nieśmiałość sama w sobie jest już paraliżująca i strach często nie ma już tutaj żadnego znaczenia. Przyzwyczajenie do pewnej obawy jest na tyle głębokie, że potrafi zastąpić wszelki strach, którego bardzo często już po prostu nie ma. Osoba nieśmiała jest w stanie szczerze stwierdzić, że gdyby zagadała do kogoś, a ten ktoś zignorowałby propozycję rozmowy z jednoczesnym skrytykowaniem np. wyglądu osoby nieśmiałem - nie czuła by się z tym tak źle. Najwyżej co, jakieś ukłucie naszej lichej dumy czy spalenie buraka - tego często nikt nie widzi. Ale nieśmiałość pozostaje.

Występuje w różnych stopniach - jakieś błahe obawy przed radykalnymi działaniami z osobami obcymi po paniczny, paraliżujący strach przed każdym, z kim nie mamy całkiem bliskiego kontaktu - nawet strach przed rozmową z np. koleżanką z klasy - chore, nie? Nieśmiałość często powodowana jest przez niską samoocenę - z góry stwierdzamy, że coś się nie uda i nie ma co próbować, a udać się nie ma prawa, bo kto chciałby gadać z kimś takim brzydkim czy głupim jak my. Stwierdzenia podświadome, acz mocno oddziaływujące na psychikę.

Czy nieśmiałość jest uleczalna? Zapewne tak. Ciężko jednoznacznie stwierdzić. W każdym razie jakaś werbalna perswazja czy terapia szokowa nie wchodzi w grę - może tylko denerwować i pogarszać i tak już kijowy stan delikwenta. Na leczenie takiej przypadłości potrzeba samozaparcia i czasu. Najczęściej nieśmiałość tyczy się płci przeciwnej i to na niej powinniśmy ćwiczyć. Po prostu trzeba stopniowo coraz bardziej się otwierać. Czytając jakieś pierdoły wyczytałem, że ktoś kiedyś próbował mówić 'cześć' do przypadkowych dziewczyn na ulicy - pomysł trochę walnięty, ale jeśli to ma komuś pomóc... Polecam raczej zacząć od prostych celów - takie osoby, które znamy i które nas znają, ale przed którymi jednocześnie odczuwamy pewien strach - co jakiś czas z takimi osobami trochę pogadać o wszystkim i o niczym, nawet pod jakimś badziewnym pretekstem. Może pogadać z panią w sklepie o pogodzie czy jakimś głośnym wydarzeniu w okolicy? Zadanie być może hardkor, ale panie ze sklepów znane są z tego, że lubią rozmawiać ze wszystkimi i o wszystkim, a pewna anonimowość w sklepie może ułatwić takie zadanie, które przecież z punktu widzenia 'normalnych' ludzi nie jest niczym strasznym, a często czymś naturalnym i oczywistym. Po prostu trzeba trochę się odsamodzielnić - nie szukać pół godziny przypraw w markecie, tylko poprosić o pomoc jakiegoś pracownika. Nie pisać wykonywać samemu grupowego zadania, tylko zrobić to z kimś wspólnie - chociażby tylko we dwójkę.

Ćwiczenia wykonywane często i skutecznie, z odrobiną samozaparcia, silnej woli i odwagi z pewnością jeśli nie wyleczą nas z nieśmiałości, to nieco ją obniżą, a to już duży krok w kierunku dobrych kontaktów z płcią przeciwną, których w przypadku nieśmiałości praktycznie nie posiadamy i nie chodzi tu o rozmowę z siostrą czy plotki z babcią.

Po co dziewczyna?

poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Wielu facetów dochodzi do takiego wniosku i odpowiada tym pytaniem na pytanie o dziewczynę.

Bo po mi tak naprawdę dziewczyna?

Oczywiście nie ma jakiegoś większego uzasadnionego powodu i nie jest powiedziane, że jak w szkole średniej nie rozglądasz się za jakąś dziewczyną to coś jest z tobą nie tak. Chęć wiązania się z kimś jest często nieprzewidywalna i spontaniczna, dlatego nie powinno się np. szukać dziewczyny na siłę, bo to się kompletnie mija z celem.

Zadajmy więc sobie pytanie: z jakich powodów faceci wiążą się z dziewczynami? Zacznijmy od bardzo przyziemnych i niezbyt uczciwych powodów (które acz mogą być akceptowane przez obydwie strony):

 - "mam dziewczynę, bo wszyscy mają/bo wypada mieć" - typowy przykład chęci nieodróżniania się od otoczenia. Obawa przed odrzuceniem przez znajomych, kolegów z powodu tego, że jest się 'wolnym'? Strasznie przyziemny powód. Czyżby dzisiaj brak dziewczyny oznaczał odmienną orientację seksualną i jednocześnie obawę przed takim stwierdzeniem? Czy brak dziewczyny oznacza, że ktoś jest brzydki, głupi lub mało wartościowy? Nic z tych rzeczy. Presja otoczenia posiada ogromną siłę, nie należy jednak się jej podporządkowywać, a działać z własnych pobudek i według własnego usposobienia. Poza tym jak się czuje dziewczyna, która jest z facetem tylko z powodu jego osobistego przymusu?

 - dziewczyna dla szpanu/reklamy/podniesienia samooceny - jeden z najprymitywniejszych powodów. Kiedyś zasłyszane stwierdzenie, że 'twoja dziewczyna świadczy o tobie'. Totalny bezsens. Podrywać najładniejsze dziewczyny dla potwierdzenia swojej męskości, zaimponowania kolegom, pokazania 'jaki ze mnie macho' czy też autoreklamy, jaką według wielu facetów powinna być dla nich dziewczyna? Narcyzm i egoizm. Głupota i obłuda.

 - dziewczyna dla zabicia wolnego czasu - kolejny przykład nieograniczonego egoizmu. Dziewczyna to nie rozrywka, to nie zabawka - to człowiek.

 - dziewczyna z zauroczenia, które nie przerodziło się w coś większego - ciągnięcie takiego związku nie ma większego sensu, a strach przed poważną rozmową w celu jego zakończenia jest bezpodstawny i tylko przeciąga pętlę kłamstwa i obłudy.

 - dziewczyna na jedną imprezę - tutaj z kolei często zgoda na 'związek' jest obopólna i mimo że nie można tego jakkolwiek nazwać związkiem, to znajomość dwóch dopiero co poznanych ludzi jest całkiem zaawansowana i przekracza granice niejednego poważnego, budowanego od podstaw związku - wszystko jednak kończy się wraz z imprezą i taki tryb życia pozbawiony zupełnie uczuć chyba nie ma większego sensu.

 - dziewczyna dla przyjemności - czyli dla zaspokajania męskich, zwierzęcych potrzeb szeroko pojętej bliskości fizycznej, począwszy od samego trzymania za rękę. Oczywiście związek budowany na takich potrzebach nie ma prawa bytu, a właściwie jest tylko wykorzystywaniem drugiego człowieka.

Jak widać wszystkie powyższe powody są strasznie prymitywne, a 'związki' na nich budowane przepełnione są kłamstwem i obłudą, czym szkodzą nie tylko dziewczynie, ale także facetowi. Powyższa argumentacja skłania do zastanowienia się, czego tak naprawdę chcemy od związku? Czy jest sens się w takowy angażować, skoro nie jesteśmy spełnić podstawowych założeń związku dwojga ludzi? Mijanie się z celem nie wchodzi w grę, nawet mimo największych konieczności. Oszukiwanie drugiego człowieka co do uczuć, które powinniśmy do niego żywić jest strasznym świństwem, które jest wprost proporcjonalnego do t (czasu, przez jaki oszukujemy dziewczynę).

Jaki więc powinien być powód angażowania się w jakikolwiek związek? Prosty, a jednocześnie bardzo skomplikowany - przyjaźń. Z początku sama znajomość, która wyzwala pozytywne emocje u obu stron, zatem może się ona przerodzić w sympatię, czyli (uwaga, często mylone pojęcie) znajomość, którą lubimy, szanujemy i mamy ochotę rozwinąć. Sympatia z kolei może przerodzić się w koleżeństwo, czyli stopień, w którym obydwie osoby nie są już sobie obce (łączy je coś więcej niż tylko 'cześć' mówione sobie na ulicy). Nieregularne spotkania, rozmowy. Jeśli druga osoba staje się dla nas kimś ważniejszym i vice versa, wtedy można rozpocząć budować przyjaźń - jest to najdłuższy i najtrudniejszy etap znajomości obojga ludzi, jednak jest już o krok od związku, który potocznie nazywa się 'parą', bo jak to inaczej, jakoś profesjonalnie nazwać?

Nikt chyba jeszcze w całości nie napisał, jak zbudować dobrą przyjaźń. Jest to kwestia indywidualna dla każdego człowieka, często bardzo improwizowana i uzależniona od stosunków panujących między ludźmi. Tak naprawdę granica między koleżeństwem a przyjaźnią jest zatarta, jednak z łatwością można odróżnić kolegę/koleżankę od przyjaciela/przyjaciółki.

Z góry należy obalić bezsensowny mit, że nie istnieje przyjaźń mężczyzny i kobiety, tudzież istnieje, ale jest tylko etapem do czegoś większego. Osobiście znam wiele damsko-męskich przyjaźni, których granice są z góry określone i nie ma mowy o pogłębianiu tego związku. Fakt - przyjaźń to podstawa udanego związku, jednak z inicjatywą muszą wyjść obie strony i obie muszą tego chcieć - robienie tego na siłę może jedynie zniszczyć przyjaźń - co teoretycznie nie powinno się zdarzyć w przypadku prawdziwej przyjaźni, która może przetrwać wszystko. 

O przyjaźni faceta i dziewczyny to może jednak kiedy indziej. Tymczasem temat mi się już wyczerpał i w tej zupełnie nieplanowanej i improwizowanej (jak zresztą większość tutaj) notce doszedłem do wniosku, że prawdziwy związek to taki, który zaczął się przyjaźnią i trwa w przyjaźni, bo o innych powodach nie ma tutaj mowy.

Fantazja

poniedziałek, 20 kwietnia 2009
Idąc późnym wieczorem swoją ulicą w stronę domu i oglądając gwiazdy na przejrzystym dziś niebie,  przypomniała mi się pewna myśl. Jest to pewnego rodzaju fantazja. Ciężko jednak stwierdzić, skąd mogła się wziąć, bo nie przypominam sobie żadnego filmu, w którym taki motyw by występował.

Chodzi o spacer z dziewczyną. Latem, w lipcu albo sierpniu, kiedy jest ciepło. Dość późnym wieczorem, może godzina 23? Miasto odpada - spacer na wsi, jakąś drogą nieco oddaloną od cywilizacji. Najlepiej, żeby trochę drzew było wzdłuż. A nad nami przejrzyste, rozgwieżdżone niebo. Mimo późnej pory jest dość ciepło. Spacer mógłby być długi, a my właściwie nie musielibyśmy rozmawiać, tylko trzymamy się za rękę. Wystarczyłby mi widok Jej twarzy w blasku księżyca. Taki spacer w ciszy. Nikomu się nigdzie nie spieszy. Moglibyśmy tak się w siebie wpatrywać bez końca. Ale tak nie jest, bo trzymając się za rękę wybiegamy na łąkę, jeszcze przed koszeniem, z wysoką trawą, kwiatkami. Mimowolnie upadamy na miękkie podłoże, ale bujna trawa całkowicie łagodzi upadek. Słychać tylko grę cierpiącego na bezsenność świerszcza i plusk wody w pobliskim strumyku. Powietrze jest czyste, pachnie świeżą trawą, rosą i ziołami. Leżymy tak bez słowa. Spojrzałem się na Nią, a Ona uśmiechnęła się tak szczerze, że nie mogę spojrzeć na nic innego. Jedną ręką opieram się o ziemię, drugą gładzę Jej włosy, które zdają się ginąć w gęstej trawie. Zdaje się, że ta noc nie ma końca, że ta jedna chwila trwa całą wieczność. I nic wokoło nie istnieje, tylko Ona, ja i nasze myśli, które w tej chwili stanowią jedność. A na niebie tysiące gwiazd. O, spadająca gwiazda...

Pierwsza randka

sobota, 18 kwietnia 2009
Właśnie zakończyłem lekturę jakiegoś badziewnego poradnika o pierwszej randce na nastolatek.pl (co nie znaczy, że ten musi być lepszy ; D). Nie spodobał mi się w wielu miejscach, więc podjąłem temat i postanowiłem urodzić co nieco tutaj.

Jak zdążyliście zauważyć, notki dzielę sobie na sekcje, tak też będzie teraz, może bez spisu treści i podtytułów, ale odrębność tekstu powinna być zauważalna. Oddzielnie prezentowane będą kolejne etapy przygotowania do pierwszej randki i samej randki. Przyjmuję za fakt dokonany to, że udało wam się poderwać dziewczynę i zgodziła się ona na pierwszą randkę - także najłatwiejsze macie za sobą (jeśli poderwanie dziewczyny było dla was hardcore, to aby określić trudność pierwszej randki pomnóżcie trudność poderwania przez 4). Nie chcę was straszyć - tak naprawdę nie tyle jest to trudne, co czasochłonne. Konieczny jest plan. Zmienię może sposób, w jaki zwracam się do czytelnika na pojedynczy. Możesz rozpisać plan na kartce, aby niczego nie przeoczyć, ale musisz wszystko mieć w głowie - już nie chodzi o samo wyciąganie kartki z planem w środku randki, a o naturalność - nie siedźcie na randce myśląc, co miało być dalej - skoro już nie pamiętasz - improwizuj. Naprawdę, lepsze to od bezsensownej zawiechy.

Najważniejszą kwestią pierwszej randki jest miejsce lub miejsca, w których będzie się ona rozgrywała. Oczywiście umówione miejsce spotkania w jakiś sposób determinuje i ogranicza obszar działania, dlatego powinniśmy o tym pomyśleć zawczasu, tj. zanim zapytamy się dziewczyny o spotkanie. Także w drugą stronę - nie zapraszajmy dziewczyny od razu do pizzerii - spotkajcie się w jakimś neutralnym miejscu. Najpierw inauguracja randki w neutralnym miejscu, później dopiero realizacja tematu. Neutralnymi miejscami spotkania mogą być:
  • rynek w mieście
  • deptak
  • przy fontannie, pod pomnikiem
  • charakterystyczne dla danego miasta miejsce, estetyczne
  • dom/centrum/galeria handlowa?
  • ew. park, przed wejściem do czegoś
Oczywiście należy proponować takie miejsce spotkania, którego jesteśmy pewni, że dziewczyna je zna - dlatego proponujmy najpierw te łatwiejsze. Jeśli i tego nie zna, to poinformujmy ją o lokalizacji, albo spytajmy, jakie miejsca zna, ale bez żadnego drwiącego wydźwięku - nie każdy ma w głowie plan miasta. Miejsce spotkania nie może być też niesprecyzowane/za duże - musi być na tyle konkretne, że odnajdziecie się od razu. Upewnij się, że nie ma w mieście dwóch miejsc o takiej samej nazwie - nie chcecie chyba spotkać się w dwóch różnych miejscach jednocześnie?

Miejsca, które wchodzą w plan randki. Oczywiście nie może być ich za dużo - nie możecie co chwilę się przemieszczać, nie dając sobie chwili odpoczynku czy spokojnej rozmowy. Nie może też być tak, że gdzieś musicie iść w pośpiechu. Przechodzenie między miejscami nie może być zbyt męczące - to randka, nie maraton. To były argumenty przeciw licznym miejscom, które podczas randki odwiedzicie. Oczywiście warto mieć w zanadrzu kilka atrakcji, które wejdą w życie wtedy, gdy któraś z wcześniej założonych nie wypali. Przed randką upewnij się także, czy obiekty, które macie zamiar odwiedzić będą w dany dzień czynne - a nuż będzie za późno/wcześnie albo wypadnie jakieś święto i będą sanki. Dobór miejsc ma ścisłe powiązanie oczywiście z tym, co będziecie na randce robić. Inicjatywa powinna wychodzić od chłopaka, zatem nie wypytuj dziewczyny, gdzie chciałaby spędzić waszą pierwszą randkę/spotkanie - chyba że sama wyjdzie z inicjatywą. Na randce nie możecie się nudzić - nawet jeśli macie sobie wiele do powiedzenia, to sam spacer to trochę za mało. Człowiek nie maszyna i jeść musi. No i nogi też bolą. Jeśli nie ciebie, to ją. Wybierając miejsca na randkę musisz być nieco obeznany w rozrywkach danego miasta, pomysłowy i oryginalny - nie zabieraj dziewczyny w jakieś oklepane miejsca lub w takie, w których bardzo często bywa. Miejsca muszą mieć konkretny cel odwiedzin i nie mogą nudzić - przez całą randkę dziewczyna powinna być czymś zajęta i to jest twój główny cel. Przykładowe miejsca na pierwszą randkę:
  • knajpa/pizzeria/bar/restauracja - miejsce, w którym coś zjecie/wypijecie, dostosuj do portfela, ale nie szczędź na dziewczynie! Lokal powinien być schludny i niezbyt wulgarny, chyba że idziesz na randkę z punkówą lub metalówą, którym taki styl wykonania nie powinien przeszkadzać.
  • lodziarnia - latem wręcz niezbędny punkt, uwaga na długie kolejki
  • park/bulwar/ładny deptak/alejka/coś w tym stylu - do długich spacerów, w których głównie rozmawiacie
  • staw, jeziorko, inne miejsca rekreacyjne - j.w.
  • zoo/pokaz lub wystawa czegoś
  • impreza okolicznościowa na wolnym powietrzu typu festyn
Fakt, tych miejsc nie jest za dużo, ale na pierwszą randkę powinno wystarczyć. Tutaj chodzi głównie o kontakt między wami, a nie rozrywkę dla jednej czy drugiej osoby. Teraz, łamiąc kilka stereotypów miejsca, w które absolutnie nie zapraszaj dziewczyny na pierwszej randce:
  • kino - najdenniejsze miejsce na pierwszą randkę. Bo co wy w tym kinie zrobicie? Obejrzycie film i pójdziecie do domu? Zmarnowane dwie godziny wspólnego czasu, który można było wykorzystać 100 razy lepiej. Kino to tylko siedzenie i oglądanie, zero rozmowy. Może na jakieś wspólne spotkanie w przyszłości, kiedy naprawdę puszczają coś ciekawego i macie ochotę przejść się na to, absolutnie nie na pierwszej randce.
  • teatr, filharmonia, opera, koncert - j.w., nawet koncert o dziwo odpada
  • jej lub twój dom - zbyt dwuznaczny na pierwszą randkę i zbyt osobisty - pierwsza randka powinna odbyć się na gruncie neutralnym. Zapraszanie do domu może kojarzyć się z wieloma negatywnymi rzeczami.
  • dyskoteka/klub - miejsce głównie do słuchania muzyki/tańczenia - nie do rozmawiania, na czym powinniście się skupić na pierwszej randce. Może taniec jest jakimś sposobem zbliżenia, ale za wiele się o sobie nie dowiecie, tańcząc.
Jest jeszcze wiele miejsc godnych odradzenia na pierwszej randce, jednak mając przykłady i argumenty powinieneś rozpoznać właściwie i niewłaściwe miejsca, które proponujesz odwiedzić w trakcie pierwszej randki.

Ok, mamy opracowany plan co, kiedy i gdzie. Teraz pytanie: co robić na pierwszej randce? Proponowałbym rozmowę, jeśli to nie wypali to zawsze jest jeszcze konwersacja lub pogawędka, a w najgorszym wypadku może być dialog, dysputa, dyskusja, gadka lub pogaduszka. Rozumiesz aluzję? Chodzi o to, żeby jak najwięcej dowiedzieć się o sobie nawzajem itp. Głównym celem pierwszej randki jest przecież odpowiedzenie sobie na pytanie: 'Czy ten związek ma szansę zaistnieć?'. W tym celu musicie się w ekspresowym tempie poznać i porównać, co w większości następuje automatycznie. Oczywiście w tym celu rozmowa nie może być jakoś wymuszona czy szablonowa - to wszystko ma być całkowicie naturalne. Jeśli się tak nie dzieje, to oznacza to, że już na dzień dobry się nie dogadujecie i albo jest to przejściowe, albo niestety nic z tego.

Rozmawiać, ale o czym? W którejś notce wstecz pisałem o czym można rozmawiać, jednak na pierwszej randce są tematy priorytetowe. Chodzi głównie o poznawanie siebie nawzajem, swoich zwyczajów i - co ważne - poglądów. Nie ma sensu łączenie skrajnych poglądów. Nie ma też sensu poszukiwania identycznych. Po prostu nie możecie się nawzajem wykluczać.

Z innych czynności można wyróżnić te, w których rozmowa nie jest wykluczona lub wręcz jest elementem danej czynności, a więc:
  • spacer/piesza wycieczka gdziekolwiek (ale nie w głośnym miejscu)
  • jedzenie/picie czegokolwiek w knajpie/barze/pizzerii/restauracji
  • siedzenie na ławeczce, plaży nad jeziorem
  • zwiedzanie zoo lub innych podobnych
Na tym można zakończyć planowanie randki - czas na hardcore.

Czas na omówienie czasu na X minut przed wyjściem na randkę (faceci - 15-20 minut powinno wam wystarczyć ; D). O co dokładniej chodzi?

1. Upewnienie się, że randka się odbędzie - oczywiście nie dzwoń bezczelnie czy pamięta o randce, wystarczy że pilnujesz komórki w ewentualności telefonicznego powiadomienia o anulowaniu randki z powodów celowych bądź losowych

2. Pieniądze - przelicz zawartość portfela. Możesz to zrobić na kilka dni wcześniej, dając sobie czas na zdobycie ewentualnych pieniędzy. Jeśli nie dostajesz kosmicznych kwot od rodziców na kieszonkowe (jeśli w ogóle dostajesz), to poproś ich o kasę - wbrew pozorom lepiej spytać mamę, która powinna cię w jakimś sensie zrozumieć (?) - oczywiście wymień powód, bo to jest twój atut w tej chwili. Jaka kwota jest potrzebna na taką randkę? Uwzględnij m.in.:
  • koszty dojazdu/odjazdu na i z miejsca randki - zwykle chodzi o bilety autobusowe, ew. taksówka, chyba że pieszo/rower
  • koszty wejściówek - jeśli zaplanowałeś wypad do jakiegoś płatnego miejsca, to zorientuj się wcześniej w cenie wejściówek i odłóż potrzebne pieniądze, chyba że nie ma takich miejsc w planie
  • jedzenie/picie/desery - czyli ceny przekąski w barze/knajpie/restauracji, napojów tamże i podczas spacerów, lodów lub innych przekąsek - to raczej pewne
  • cena kwiatów, chyba że z ogródka
  • trochę na czarną godzinę, radzę mieć przy sobie dodatkowe co najmniej 30-40zł
Doliczyłeś się 50zł? A może więcej? No ba. W każdym bądź razie - chyba nie masz zamiaru skąpić pieniędzy na spotkanie z taką dziewczyną? Na końcu coś chyba dla każdego jasnego - za całość pierwszej randki płacisz TY, bez względu na to, co dziewczyna powie, nawet, jeśli coś było Jej inicjatywą - to TY zapraszasz i TY płacisz. Przynajmniej na tej pierwszej, lub kilku pierwszych. Jeśli to do ciebie nie dociera - daj sobie spokój.

3. Higiena osobista - przed randką musisz być cacy itp. Dziewczyny zwracają ogromną uwagę na higienę faceta. Co zatem powinieneś zrobić przed randką?
  • wziąć prysznic/wykąpać się - to podstawa, bez tego ani rusz ; D Choćbyś błyszał - zrób to. Porzadnie. Cały. Bez wyjątków.
  • umyć zęby - najlepiej na samym początku i przed samym wyjściem, tylko nie ubrudź się pastą i dobrze wypłukaj usta
  • ogolić się - jeśli nie masz zarostu, to cię nie dotyczy. Jeśli masz, to ogól się, ale fest, tj. świeżutkim ostrzem, dokładnie caluśka twarz tak, aby po goleniu nie można było ręką wyczuć śladu zarostu. Mleczko po goleniu zalecane.
  • skorzystać z antyperspirantu, w kulce lub spray'u (kulka skuteczniejsza)
  • skorzystać z perfum, chyba że za bardzo czuć antyperspirant
4. Ubiór - chyba nie trzeba tłumaczyć, że ma być nienoszony od ostatniego prania i dobrze wyprasowany. Rodzaj to kwestia gustu, ale nie możesz być zbyt poważny/oficjalny (nie rób jaj z garniturem), ani zbyt luzacki (nawet jeśli masz taki styl, ubierz się w miarę schludnie). Nie musi być modny, jeśli modne ciuchy nie są w twoim stylu - masz być w tych ciuchach naturalny, acz schludny, czysty i elegancki.

5. Kwiaty - czekoladki są raczej niepraktyczne i nawet niestosowne na pierwszą randkę, za to kwiaty - niekonieczne, acz bardzo przydatne. Dlatego jeśli masz zamiar kupić dziewczynie kwiatek lub mały bukiecik, obmyśl, gdzie go kupisz. Nie kupuj na dzień przed randką bo padnie etc. Musisz to zrobić tuż przed spotkaniem. Warto skorzystać też z tzw. mowy kwiatów, gdyż niektóre kwiaty są powszechnie przyjęte jako przeróżne metafory, np. czerwona róża - miłość. Dlatego jeśli chcesz różę, to kup białą/żółtą lub coś w tym stylu, bo deklaracja miłości na pierwszej randce jest nie na miejscu. Wystarczy jedna sztuka, ładna, z wstążeczką.

Po tym wszystkim czas wybrać się na randkę. Oczywiście nie możesz się spóźnić - jeśli nie pasuje ci autobus to wiedz, że lepiej, żebyś ty czekał 40min na dziewczynę, niż ona 5min na ciebie.

Sama randka to ew. załatwienie kwiatka i włóczenie się po mieście tak, żeby być jakieś 5min przed czasem na miejscu spotkania - nie czekaj za długo, nie pozwól też na siebie czekać. Pomińmy ogólniki typu powitanie, inauguracja randki i wprowadzanie jej w życie - tutaj jesteś totalnie zdany na swój zmysł drapieżnika - to nie jest takie trudne. Można jednak omówić ogólne zasady zachowania podczas pierwszej randki:

1. Kontakt fizyczny - strasznie brzmi, ale chodzi tu o gesty typu: trzymanie za rękę itp. O ile dziewczyna tego nie prowokuje, sam takiego czegoś nawet nie wymyślaj - to pierwsza randka! Chyba nie trzeba wyjaśniać, że przytulanie, siedzenie na kolanach i całowanie nie wchodzi w grę. Całus w policzek na pożegnanie - dopuszczalny.

2. Zachowanie - bądź naturalny, tj. bądź sobą - głupio powtarzane hasło bez jakiejkolwiek refleksji i sprecyzowania, o co chodzi. Chodzi o to, żebyś nie odgrywał np. romantyka nawet, jeśli wiesz, że dziewczyna za takimi przepada. Masz zamiar udawać takiego dalej do końca waszego związku? To zresztą jest niejako kłamstwo przeciw dziewczynie która może myśleć, że to prawdziwy ty. Nie udawaj nikogo - wtedy będziesz sobą. Nie udawaj inteligenta, macho, nieśmiałego czy właśnie romantyka, jeśli nie jesteś pewien, czy takim kimś naprawdę jesteś - wtedy jednak przychodzi to samo. Sztuczność jest świetnie przez dziewczyny wykrywana i nie jest traktowana ulgowo. Staraj się jednak zachowywać jak na dżentelmena przystało: przepuść dziewczynę pierwszą przez drzwi, podsuń krzesło etc. Na twarzy miej uśmiech, jeśli jednak miałby on być sztuczny/wymuszony - lepiej go nie rób.

3. Rozmowa - w rozmowie musisz być szczery do bólu, a jeśli będąc szczerym, będziesz musiał powiedzieć coś, czego dziewczyna wolałaby nie słyszeć lub sam wolałbyś tego nie mówić - przyznaj się do tego i zapytaj dziewczynę, czy chciałaby to usłyszeć, wyjaśniając dlaczego. Kłamstwo absolutnie nie wchodzi w grę - choćby najmniejsze. Nawet nie próbuj, bo wszyscy, którzy skłamali nawet w błahej sprawie, przejechali się na tym. Pamiętaj też, że celowe ukrywanie prawdy jest równoważne kłamstwu. Nie bój się mówić o swoich uczuciach - jeśli jeszcze nie kochasz dziewczyny, a zapyta cię właśnie o tą kwestię, to powiedz prawdę - to normalne, że po jednym spotkaniu nie można kogoś kochać.

4. Pożegnanie - na końcu randki warto byłoby umówić się na kolejne spotkanie (a jeśli nastąpiło to wcześniej, to tylko upewnić się o nim), chyba że któreś z was nie ma ochoty na kolejne spotkanie. Dziewczynę możesz odprowadzić do domu/przystanku, jeśli jednak nalega, abyś tego nie robił - spasuj. Na pewno ma swoje powody, wśród których może być po prostu nieujawnianie miejsca zamieszkania. Nie całuj dziewczyny nawet w policzek, chyba że daje ci do zrozumienia, że ci na to pozwala lub sama to zaczyna. Zresztą - to powinno zostać poddane twojej ocenie, bo wasze relacje po pierwszej randce mogą być naprawdę różne i nieprzewidywalne. Podziękuj dziewczynie za to spotkanie i przyznaj szczerze, że ci się podobało (jeśli się nie podobało - panu już podziękujemy).

Tyle. Może w dużym skrócie, bo o tej porze niejako już śpię, ale takie życie ; P

Jak poderwać dziewczynę? - 1

czwartek, 16 kwietnia 2009
Pierwsza notka dotycząca podrywania dziewczyn. Ponumerowana dlatego, że z pewnością nie ograniczę tak rozległego tematu do jednej notki a i z tego powodu, że naprawdę bardzo mało o tym wiem, a wiedza czy doświadczenie może kiedyś przyjść i z pewnością będę chciał się tym podzielić na blogu, w tamtym wypadku już w części 2 lub dalszej.

Mówi się, że podrywanie dziewczyn jest sztuką. Mówi się, że z tym trzeba się urodzić. Mówi się, że do tego potrzebny jest odpowiedni wygląd. Mówi się, że w tym wypadku nie liczy się wygląd, a inteligencja i charakter. Mówi się, że takie coś nie istnieje i to wychodzi samo z siebie i dzieje się samoistnie.

Bez względu na to, co się mówi (fakt, z moim zerowym doświadczeniem nie powinienem zaprzeczać powyższym przedstawionym usłyszanym gdzieś zasadom, jednak wiedzcie, że według mnie żadna z nich nie jest godna uwagi), postaram się rozważyć częściowo ten temat.

Najważniejsze jest ujednolicenie tematu, czyli stwierdzenie, czym tak naprawdę jest 'poderwanie dziewczyny'. Słownik Języka Polskiego od PWN'u mówi:
poderwać — podrywać
1. «gwałtownie unieść coś w górę»
2. «spowodować gwałtowne podniesienie się kogoś, czegoś z miejsca lub przyśpieszenie kroku»
3. «nadszarpnąć coś od spodu; też: podmyć»
4. pot. «zalecając się, zdobyć czyjeś względy, zwykle osoby przeciwnej płci»
Ja natomiast spróbuję sobie przypomnieć mało śmieszny kawał dotyczący tego wyrazu:
Siedzą sobie dwa dziadki na ławce w parku - dosyć podeszli w wieku, emeryci o lasce. Nagle obok nich przeszły dwie młode, zgrabne dziewczyny w krótkich spódniczkach z długimi nogami. Wtedy jeden dziadek zapytał:
 - Podrywamy dupcie?
Na to drugi:
 - Nieeee, posiedźmy jeszcze trochę...
Już można się śmiać. OK. Zatem po polsku mówiąc, podrywanie to zdobywanie czyichś względów. W dzisiejszym slangu młodzieżowym często korzysta się z 'nowszej' wersji tego czasownika, który brzmi 'wyrywać', przez co mi kojarzy się z pracami w ogródku.

Przejdźmy jednak w końcu do meritum, bo lanie wody pierdołami zajmuje więcej miejsca niż konkrety. Ujednolićmy termin 'poderwać dziewczynę' do wyrażenia przez nią zgody na spotkanie z naszą skromną osobą, spotkanie może być dokonanym w trybie nagłym lub zaplanowane na później (co wydaje się lepszym rozwiązaniem). Coś w rodzaju randki, chociaż pierwsze spotkanie nie zawsze zasługuje na takie miano.

Aby dojść do sprawy spotkania należy się najpierw oczywiście... spotkać. Chyba nikt nie ma zamiaru pytać o randkę SMS'em... Chodzi o przypadkowe i nieplanowane spotkanie, które wykorzystamy do poderwania dziewczyny. Ważnymi warunkami są w tym momencie:
  • okoliczności spotkania (warunki otoczenia)
  • stan psychiczny zainteresowanych (raczej radosny i nie zdołowany problemami, chociaż i na to są strategie)
  • wolny czas (nie myśl, że przerwa w szkole, nawet 15-minutowa jest odpowiednio długa, a nawet jeśli, to szkoła nie jest dobrym miejscem do podrywania)
  • fakt nieposiadania partnera przez zainteresowanych (podrywanie 'zajętych' dziewczyn jest nieodpowiednie)
  • orientacja seksualna zainteresowanych - w dzisiejszych czasach ten szczegół coraz bardziej traci na śmieszności
5 prostych zasad. Dlaczego nie podrywać 'zajętych' dziewczyn? Fakt, są bardzo wyjątkowe sytuacje, ale wiedz, że nawet najgorsza sytuacja nie jest pozwoleniem do podrywania dziewczyny. Czasem warto poczekać. Kontynuując, 'zajętej' dziewczyny się nie podrywa, ponieważ:
  • ona tego definitywnie nie chce - w końcu ma już swoją drugą połówkę - to logiczne
  • jej chłopakowi może się to nie podobać - w najlepszym wypadku ci się upiecze, w najgorszym - skończysz na OIOMie
  • nawet, gdy dziewczyna się nie broni (chwila zapomnienia, każdy czasem tak ma : P), nie powinno się kontynuować - potem oboje możecie tego żałować
  • ty tego nie chcesz, bo to nieodpowiednie ; D
Z drugiej strony - nie podrywaj dziewczyny, jeśli sam masz już jakąś - choćby nie wiem jakbyś Jej nie kochał, jakbyś Ją nienawidził - nie zaczynaj drugiego, zanim nie zakończysz pierwszego - wszystko w swojej kolejności. Resztę powodów odbij sobie negatywem z powyżej wypisanych.

Sytuacja podrywania dziewczyny zmienia się radykalnie zależnie od tego, czy znamy dziewczynę z widzenia/osobiście dość dobrze, czy widzimy Ją po raz pierwszy w życiu. O ile w pierwszym wypadku jesteśmy w stanie jako tako to zaplanować, o tyle w drugim musimy iść na żywioł i improwizować.

W przypadku jakiegoś 'znania' dziewczyny jesteśmy w stanie przeprowadzić wywiad, co Ona lubi, czego nie lubi, do czego ma słabość, czym się interesuje itp. Z taką teczką informacji możemy być spokojniejsi. Tylko mała uwaga - nie baw się w oficera CBA i nie dowiaduj się w jakich dniach dziewczyna ma menstruację czy jak ma na imię Jej matka - nawet, jeśli nie dowie się, jak dużo o niej wiesz, to w przypadku, kiedy się bliżej nie znacie, posiadanie takiej wiedzy jest po prostu niestosowne, a ty sam wyjdziesz na zboka/dewianta/chorego umysłowo. Wszystko z umiarem.

Jeśli zaś widzisz dziewczynę po raz pierwszy, to twoja wiedza o niej ogranicza się praktycznie tylko do urody, albo nawet i nie do końca. Dlatego chociaż szczątkową wiedzę o Niej musisz wydedukować z szybkiej obserwacji. Nie sądzę, żebyś z Jej zachowania był w stanie wywnioskować, czy ma chłopaka (chociaż nie zawsze jest to prawda, jeśli dzwoni przez telefon, możesz 'przypadkiem' usłyszeć jakieś przesadnie miłe słówka, ale uwaga - dziewczyny mówią czule do swoich koleżanek i przyjaciółek, więc się na tym nie przejedź - oczywiście może też jakiś facet być z Nią, ale to może być jej brat, a zresztą - nie chcesz chyba podrywać dziewczyny w obecności Jej brata? Brat będzie Jej 'bronił' bardziej od domniemanego chłopaka. No chyba, że sobie poszedł w dal), mimo to Jej obecność w kinie/teatrze/operze może, ale nie musi zdradzić Jej zainteresowania tym właśnie sektorem kultury. Jeśli spotkasz ją np. w Domu Kultury, to Jej obecność na spotkaniu jakiejś sekcji może cię prawie zapewnić o Jej zainteresowaniu. Jeśli je lody, to wiesz, że je lubi. Oczywiście nie proponuj Jej znowu lodów ; D Po ubraniu, makijażu, fryzurze i muzyce, jakiej słucha (czasem słuchawki 'przebijają' i słychać : D) można wiele się o człowieku dowiedzieć. Także po sposobie wypowiadania się - obecność ruszofychhh wyrazuf zdradza Jej zainteresowaniem tą kulturą, bogate słownictwo może zdradzać wysoki poziom inteligencji i kultury. Wracając do muzyki, ubrania, makijażu i fryzury - mogą one zdradzić Jej przynależność do jednej z subkultur młodzieżowych lub usposobienie - Jej sposób bycia może być nadto dla facetów wyzywający, tudzież może być cicha i skromna, przebojowa, rozrywkowa i luzacka lub bogata i napuszona - to wszystko można zauważyć na chwilę przed samym spotkaniem. Nie mów, że nie jesteś w stanie odróżnić emo-girl, punkówy czy metalówy od pilnej uczennicy, plastyczki czy skrzypaczki. Medalik/krzyżyk na łańcuszku zdradza Jej religijność, niekoniecznie przesadną, acz obecną w Jej życiu - w przypadku krzyżyka sytuacja może być nie do końca pewna - krzyżyki często nosi się dla samych wartości estetycznych i często nie przypominają one krzyża katolickiego. Przykłady mógłbym wymieniać w nieskończoność - chodzi jedynie o zrozumienie tematu i zwracanie uwagi na takie szczegóły.

Z bagażem wiedzy można przejść do kolejnego etapu, do którego zapewne podchodzi niewielki procent ludzi - chodzi bowiem o podejście do dziewczyny i 'zagajenie' rozmowy. W tej chwili rozmowa odgrywa najważniejszą rolę, a dobrze rozegrana może zainicjować pierwsze, spontaniczne spotkanie, które z kolei zakończyć się może randką.

Podejść, inteligentnie zagadać, pogadać - proste? Czy tylko wydaje się proste? Samo w sobie jest cholernie proste - cholernie trudna jest tutaj nasza blokada. Nieważne, jak długo znamy dziewczynę (jeśli w ogóle znamy) - podejście do Niej w niniejszym celu zmniejsza naszą charyzmę kilkukrotnie, pewność siebie - kilkunastokrotnie, a śmiałość obniża do zera. Nie przeczę, że tobie naprawdę takie coś zwisa, bo jesteś macho i podchodzisz bez pierdzielenia się - pomyśl, że nie wszyscy tak mają. Jeśli ty tak masz, to dziwi mnie fakt, że w ogóle czytasz tą notkę - fakt, inne mogą ci się przydać, ale w twoim przypadku ten? Stosować się do rad kogoś, kto się boi rozmawiać z dziewczyną, kiedy sam nie masz z tym najmniejszego problemu? Dziwne.

Jakieś sposoby na nieśmiałość? Brak. Teoretycznie. Wiele sposobów nigdy nie zostało wypróbowanych z powodu nieśmiałości - błędne koło, śmieszne to i żałosne, ale takie życie ; D Najważniejszym sposobem jest uświadomienie, czego tak naprawdę się boimy - w najgorszym wypadku dziewczyna nas totalnie wyśmieje, pojedzie od najgorszych, wymieni wszystkie nasze wady, nawet takie, których nie znamy tłumacząc, że taki ktoś jak my się do niej podwala, nie powie nic - czy to naprawdę jest takie straszne? Ośmieszenie, wytknięcie wad charakteru, wyglądu, znieważenie - czy to naprawdę takie straszne w sytuacji, kiedy jesteśmy prawie pewni, że takie coś się nie wydarzy, co najwyżej zostaniemy delikatnie zbyci. Dziewczyny tak nie postępują, chyba że trafiłeś na wyjątkowy typ. Tzw. 'kosz' na samym starcie nie jest niczym złym, dlatego podchodząc do dziewczyny nie powinieneś bać się takich banałów, a skoro nie powinieneś się ich bać, to automatycznie powinna zniknąć nieśmiałość, bo jest ona w skrócie obawą przed wszystkim tym, co wymieniłem. Oczywiście przygotuj się na ewentualność totalnej zlewki, ale z zasady dziewczyna spokojnie z tobą pogada mimo zdradzenia twojego niecnego celu - w końcu nie musisz wyjeżdżać Jej z propozycją randki na dzień dobry, a wręcz nie powinieneś, a rozmowa z dziewczyną ot tak sobie nie jest przestępstwem - ewentualnie może ona przeczuć sytuację i żartobliwie powiedzieć, że słaby masz sposób na podryw - to absolutnie ci nie urąga, wręcz zachęca do dalszej rozmowy.

Nieśmiałość zatem nie powinna być żadną przeszkodą, jeśli głębiej ją rozkminić. Trudnością w tym momencie jest to, jak zagadamy. Jeśli posiadamy odpowiednią okoliczność lub orientujemy się w zainteresowaniach dziewczyny, a sami dobrze znamy dziedzinę - możemy wykorzystać w tym momencie tą przewagę. Jeśli nie, musimy uciec się do banalnych przykładów. Stanowczo odradzam 'teksty, na które można poderwać dziewczynę' typu 'wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, czy mam przejść przed Tobą jeszcze raz?', 
których setki można znaleźć w necie bądź usłyszeć od znajomych - dziewczyna często zna je na pamięć, a niewykluczone, że słyszała je n razy od kolesi, którzy do takiego pomysłu się uciekli - bądź oryginalniejszy - to jest w cenie. Fakt, bywa, że dziewczyny łapią się na takie teksty, a to z powodu ich odmiennego sposobu myślenia czy innych czynników. Nawet poetka może się na takie coś złapać, tyle że z pełną świadomością żałosności takiego tekstu - po prostu będzie Jej żal ciebie, da ci fory i złapie się, albo rozpocznie temat o żałosnych tekstach na wyrywanie rozmowy, jednocześnie rozpoczynając konwersację - to dla inteligentnych kolesi, takie wyrywanie na słaby tekst z podwójnym dnem i małą ironią - wyższa szkoła jazdy dla tych wykształconych.

Jak wspomniałem - oryginalność w cenie, więc wymyśl własny powód do rozpoczęcia rozmowy. Postaraj się, aby nie kojarzył się z biednymi tekstami na podryw i był w miarę inteligentny, ale zrozumiały. Przypadkowe zderzenie na ulicy czy upuszczenie stosu papierów/książek - trochę filmowy sposób, nie wykluczam, że czasem działa, ale wyjdziesz na kalekę i być może poturbujesz delikatną przecież dziewczynę, a tego zapewne nie chcesz.

Na tym etapie kończę pierwszą część tematu podrywania dziewczyn. Zapewne dużo w nim pominąłem - jeśli to zauważę, uzupełnię w którejś z kolejnych części.

O czym rozmawiać z dziewczynami?

środa, 15 kwietnia 2009
Tym ryzykownym nagłówkiem rozpocząłem ciężką wypowiedź. Sam nie znam nawet cząstkowej odpowiedzi na to pytanie, co postaram się nadrobić nikłym doświadczeniem zdobytym na GG (hah!).

Sztuka rozmawiania z dziewczynami doprawdy jest sztuką. O ile rozmowa z mamą, siostrą, kuzynką czy koleżanką z klasy nie wydawała się do tej pory żadnym wyczynem, o tyle rozmowa z dziewczyną, która nam się cholernie podoba jest trudniejsze od Jej poderwania. O!

Dlaczego? Na poziom trudności rozmowy z właśnie  dziewczyną składa się kilka czynników, a są to m.in:
  • strach przed ośmieszeniem się
  • chęć zaprezentowania swojego potencjału umysłowo-retorycznego w najlepszym świetle
  • obawa przed brakiem akceptacji
  • wymagana większa kontrola nad tym, co mówimy
  • kontrola nad własną prawdomównością
  • pomijanie nieprzyjemnych wątków
  • spowodowanie u dziewczyny zainteresowania rozmową i aktywnego w niej uczestnictwa
Przy rozmowie ze znajomymi palnięcie jakiegoś głupstwa często uchodzi płazem, tutaj, mimo że taka sytuacja wcale nie musi inaczej wyglądać, wrodzona w facetach obawa przed 'daniem plamy' zmusza ich do powstrzymania się od niepożądanych w tej rozmowie wypowiedzi.

Co zaś wpływa na atrakcyjność samej rozmowy? Oprócz okoliczności rozmowy (stan rozmówców, miejsce rozmowy, otoczenie) największe znaczenie ma oczywiście treść merytoryczna. Okoliczności rozmowy w przypadku rozmowy za pomocą np. GG są zawsze stałe i jednolite, na tyle proste, że nie wymagają wyjaśnień. Inaczej jest w rzeczywistości, kiedy rozmowę ułatwiają lub utrudniają takie elementy jak: fakt, że właśnie coś jecie, to, czy idziecie, stoicie czy siedzicie, czy macie dużo czasu, czy mało, czy wokół jest hałas, cisza, czy nie wolno lub nie wypada głośno rozmawiać (kino ; P). Na szczęście te elementy nie są niczym nowym - z takimi sytuacjami spotykami się na co dzień i automatycznie dostosowujemy się do panujących warunków.

Przejdźmy zatem do zawartości merytorycznej rozmowy, tj. tzw. tematu rozmowy, który oczywiście jest z reguły dynamiczny i przybiera taki kształt, jaki narzucają mu rozmówcy. Nie lejąc więcej niepotrzebnej wody zapytajmy: o czym można rozmawiać z dziewczyną? Otóż zależnie od dziewczyny można praktycznie o wszystkim. Nie jest wykluczone, że dziewczyna interesuje się tak jak ty motoryzacją i macie wspólny temat. Nie polecam jednak ograniczania się do jednego tematu, nawet mimo wrażenia, że moglibyście o tym gadać bez przerwy. 

Większość dziewczyn jest dzisiaj nadal podporządkowana z góry ustalonym przez społeczeństwo i media wzorcom, które sprowadzają tematy, na które można z nimi rozmawiać do jednej grupy (uwaga! w dzisiejszym świecie nie brakuje jednak coraz więcej indywidualistek, które mogą mieć odmienne od 'całej reszty' zdanie i cały z góry założony plan może paść). Podczas rozmowy wypadałoby znać się chociaż na nazwach podstawowych kosmetyków i części odzieży (błagam, nie mylcie nigdy sukienki ze spódniczką ; D) - takie elementy ze strony dziewczyny mogą się pojawić, a ich znajomość powinna ją mile zaskoczyć. Tylko nie przesadźcie z zaskoczeniem, bo zacznie myśleć, skąd u was tyle wiedzy o kosmetykach, których teoretycznie nie używacie ; D

Oprócz podstawowej wiedzy powinieneś znać się na kilku tematach, których powodzenia w rozmowie z dziewczyną jesteś pewien po przeprowadzonym wcześniej wywiadzie/przemyśleniach. Należą do nich oczywiście zainteresowania dziewczyny, które bywają naprawdę różne. Postaraj się dowiedzieć nieco więcej o nich dla samej chęci rozumienia tego, co być może będzie ci opowiadać. Wasze zainteresowania i sposób spędziania wolnego czasu mogą być tematem-rzeką i warto zarówno słuchać i opowiadać, byle z sensem - musisz przewidzieć, że pewnej terminologii związanej z twoim nietypowym hobby może nie znać i próbuj opisywać to za pomocą innych, prostszych słów. Jeśli ona nie jest aktywna w rozmowie o twoich zainteresowaniach, musisz przystopować - może rzeczywiście to nudny temat, albo niezbyt ciekawie go opowiadasz. Wzajemne poznawanie się to niekończący się etap każdego, nawet najprostszego związku, więc niewykluczone, że dziewczyna może cię zapytać o twoje rodzeństwo, rodziców, nawet dalszą rodzinę i głębsze szczegóły - jak to dziewczyny. Na takie pytania możesz odpowiadać tymi samymi pytaniami - w końcu ciebie też może interesować, czy ma rodzeństwo ; P

Rozmowa, w której etap poznawania wyzwala nieskończoną ilość pytań może także dotyczyć waszego związku i jest to dosyć poważny temat, więc nie ignoruj go, jak zresztą żadnych innych także. Nie mówię tutaj o jakimś planowaniu przyszłości, ale pytania typu 'Co tak naprawdę do mnie czujesz' itp. są niewykluczone i wcale nie oznaczają wątpliwości drugiej osoby co do poruszonego tematu. To raczej pewne, że o takie rzeczy będzie pytać dziewczyna a nie facet, więc jesteś w zasięgu ognia.

Wracając do przyziemnych tematów wspomnę o tych najbardziej banalnych, czasem będących laniem wody, a czasem przekazywaniem wzajemnych poglądów tematach dotyczących wszystkiego, co was otacza. Banalna i wyśmiewana pogoda rzeczywiście nie jest świetnym sposobem na zajęcie dziewczyny rozmową (chociaż jeśli rzeczywiście jest jakaś anomalia, że przyszedłeś w kurtce a tu 40 stopni Celsjusza to możesz uzasadnić tą kurtkę i nawiązać do pogody). Mniej banalne jest rozmawianie o wydarzeniu, które się przed chwilą stało, a które oboje widzieliście, lub wydarzeniach ogólnie znanych w celu zaczerpnięcia opinii, tudzież wydarzeń w waszym mieście czy nt. miejsc przez których przechodzicie lub do których zmierzacie. Takie rozmówki wcale nie muszą być głupie, a z pewnością pozwalają na zaprezentowanie jakiegoś poziomu i przedstawienie swojej wiedzy ogólnej, a nawet inteligencji oraz zainteresowania tym, co się dzieje wokół.

Rozmawianie o problemach nie jest czymś złym, ale czasem okoliczności mogą szczerze odradzać przeprowadzanie takiej rozmowy tu i teraz, tudzież ciężko jest ocenić, czy druga osoba na taką rozmowę się zgadza nawet, jeśli sama jest jej inicjatorem - mogło się 'wymsknąć' lub powiedziała to ona mimowolnie. Pomoc w rozwiązywaniu problemów jest elementem przyjaźni, na której powinien być oparty wasz związek. Jeśli czujesz się na siłach, oprócz pocieszania możesz doradzić, jednak tylko wtedy, kiedy wiesz, co robisz - nie podsuwaj nierealnych rozwiązań lub co gorsza takich, które tylko pogorszą sprawę. Jeśli nie jesteś w stanie pomóc, nic nie mów, albo przyznaj się do tego. Rozmowa o problemie sama w sobie jest dobrą pomocą. Nie pocieszaj też na siłę, jeśli wiesz, że nie ma to większego sensu - spokój duszy tkwi w ciszy i milczenie rzeczywiście staje się wtedy złotem w stosunku do mowy.

Na pytania o twoje życie odpowiadaj szczerze i bez ukrywania szczegółów, których wolałbyś nie wyciągać na światło dzienne. Dziewczynie natomiast zadawaj takie pytania, na których odpowiedziach rzeczywiście jakoś ci zależy - nie pytaj na 'odczepne'. Kiedy dziewczyna mówi, słuchaj uważnie i staraj się zrozumieć to, o czym opowiada - jeśli uważasz, że uważne słuchanie nie ma sensu z jakiegokolwiek powodu, to zastanów się poważnie nad twoim stosunkiem do waszego związku. Samo 'mhm', 'tak' nie jest gwarancją uważnego słuchania, ani tym bardziej rozumienia, a dziewczyna może się zawieść, kiedy w dalszej części rozmowy wyjdzie na jaw, że nic a nic Jej nie słuchałeś.

Zatem samo słuchanie jest o wiele ważniejsze od pytania - pytanie z zasady jest krótkie, a odpowiedź bogata i treściwa. To sprawia, że rozmowa staje się o wiele łatwiejsza, jeśli wiemy, czego naprawdę chcemy dowiedzieć się o tej drugiej osobie. Jeśli uważasz, że nie chcesz już nic więcej wiedzieć o drugiej osobie - 'wyjdź z wody i usiądź sobie', jak to się u nas mówi. Nie chodzi o to, że masz się dowiadywać, czy Jej pradziadek był podczas II Wojny w Wehrmachcie i czy Jej dziadek służył w UB. Jak wspomniałem wcześniej, pytaj o prostsze rzeczy, o których naprawdę chcesz się czegoś dowiedzieć, a co często może ci się przydać.

Temat: szkoła. Temat bardzo niebezpieczny. Fakt, jeśli dopiero zaczęła naukę np. w szkole średniej, to dobrze byłoby zapytać, jak się tam czuje, jaka atmosfera, jakich ludzi poznała, jak są tam nauczyciele itp. Panuje jednak wśród młodzieży niczym nieuzasadniona wpojona odgórnie odraza do szkoły i w sytuacji, gdy zapytasz 'Jak tam w szkole?' w sobotę lub - co gorsza - w wakacje, to na 100% otrzymasz sanki w stylu 'Daj spokój, wolne a ty o szkole. Porąbało cię???'. Podobne sanki otrzymasz w większości wypadków i mogą one zawierać informacje, że niestety w szkole jest źle, bo kolejna jedynka itp. Często jest tak, że w szkole jest źle mimo znośnych, a nawet dobrych ocen - po prostu taka ludzka mentalność. Ja osobiście szkołę bardziej lubię niż jej nie lubię, a to z powodu życia towarzyskiego, jakie się tam rozwija - lepszego przez całe wakacje nie znajdę. Ale wróćmy do tematu - mimo że na tym GG, za pośrednictwem którego, jak pisałem, trochę się z dziewczynami nagadałem - rozmawiałem z nimi baardzo dużo nawet o szkole i można powiedzieć, że szkoła to był dobry sposób na rozpoczęcie rozmowy lub do wciśnięcia w środek, często nawiązywała do opisu danej osoby na GG związanego ze szkołą, a sanki otrzymywałem dość rzadko i czasem rzeczywiście były one przewidywalne. Zatem szkoła - tak, ale z umiarem i wyczuciem oraz ze świadomością, że można porozmawiać jeszcze na tysiące innych, różnych, a z pewnością ciekawszych tematów.

Temat: poglądy natomiast jest również tematem-rzeką, jedynie czasami może być traktowany jako bardzo wścibski. Rozmowa o wzajemnych poglądach religijnych, ogólnych światopoglądach czy na współcześnie nagłaśniane przez media tematy typu: homoseksualizm, aborcja, eutanazja, antykoncepcja może być całkiem ciekawa, a nie tylko może tak brzmieć, ale może również być bardzo poważną rozmową. Poglądy to w całokształcie bardzo indywidualna cecha człowieka, czasem nie wystawiona na publiczny widok, a jej wykładanie drugiej osobie może świadczyć o pewnym do niej zaufaniu - temat dobry, jeśli obie osoby chcą o tym porozmawiać.

Może wymyśliłbym coś jeszcze do tej notki, ale właśnie jest godzina 00:07 a ja mam zamiar wyspać się jutro do szkoły, mimo że autobus na jutro mam dopiero o 8:10. Zrozumcie - wczoraj miałem bezsenną nockę i kontakt z rzeczywistością straciłem dopiero koło 3 w nocy, a w dzień pobudka, dwa sprawdziany w szkole i 2km do przebiegnięcia na w-fie. Na wczoraj dość. Powodzenia dzisiaj. Powodzenia w rozmawianiu z dziewczynami ; P

O na GG rozmowach

wtorek, 14 kwietnia 2009
Właściwie to strasznie nie mam w tej chwili czasu, bo jutro mam z polaka sprawdzian i jeszcze referat. Ale jakoś mi się nie chce ; D

Temat rzucony bez żadnej tęgiej rozkminy, raczej pretekst do opisania takiej mojej głupiej sytuacji.

Słowem wstępu to każdy z was chyba wie czym jest GG, czyli Gadu-Gadu? To najpopularniejszy, pierwszy polski komunikator internetowy, dzięki któremu dzisiaj ok. 6,5 miliona ludzi w Polsce i nie tylko kontaktuje się ze sobą.

Bez sensu, przecież wy to wiecie. Rozmowa na GG, będąca pewnie na początku dla każdego 'nowego' użytkownika internetu czymś wspaniałym, szybko się powszednieje i staje się niezawodnym i teoretycznie darmowym środkiem komunikacji międzyludzkiej. Od życzeń świątecznych, przez rozmowy typu 'co słychać' po nieco bardziej rozbudowane, często długodystansowe dialogi. My, czyli młodzież, z 'gadu' korzystamy prawie codziennie. GG już bardzo często bywa pierwszym sposobem komunikacji między ludźmi, tj. wielu ludzi poznaje się najpierw, a często tylko i wyłączne za pomocą rozmów prowadzonych przez ten komunikator. Dokładnie na tym wątku chciałbym się tutaj skupić.

Można więc słowem epilogu prologu zmienić temat na 'Podrywanie dziewczyn na GG'. Prostsze, krótsze, a jak wiele przekazuje. Chwila, jednak wezmę się za ten polski, dokończę później. (21:34)

(22:52) Skończyłem mniej więcej referat z polaka.  Jak to zatem jest z tym poznawaniem ludzi poprzez GG? Z reguły taka znajomość rozpoczyna się zdobyciem numeru GG dziewczyny - od kogoś znajomego (także przez GG) lub z profilu danej osoby na jednym z portali społecznościowych, typu fotka.pl czy najpopularniejszy - nasza-klasa.pl. Cwany człowiek z pewną wprawą (taki jak ja ; P) potrafi znaleźć nazwisko, miejsce zamieszkania i jakiś kontakt itp. już po samym wyglądzie i imieniu dziewczyny właśnie za pomocą portali społecznościowych, a więc uważajcie na to, co w nich zamieszczacie i na to, jak dużo chcecie o sobie ujawnić w internecie, który zdradza wszystko wszystkim. Czasem zdobycie samego numeru jest jednak już nie lada sukcesem i powodem do satysfakcji... WRRRRRRÓĆ!

Warto wspomnieć, dlaczego wielu ludzi jako sposób pierwszego kontaktu wybiera właśnie GG. Głównym powodem jest nieśmiałość, która współcześnie staje się społeczną zarazą z powodu ograniczenia osobistych (twarzą w twarz) kontaktów z ludźmi z powodu rozwoju techniki. Taka choroba psychiczna XXI wieku. Ci bardziej śmiali nie potrafią zrozumieć, jak to dla takiego skrytego w sobie człowieka o wiele łatwiej jest spotkać się z kimś po raz pierwszy 'w realu' już po tym, jak rozmawiał z tym kimś przez internet. Dla tego właśnie - dla ułatwienia prawdziwego kontaktu - stosuje się najpierw rozmowy przez GG.

Skoro już taki ktoś znalazł numer GG kogoś, to zależnie od jego śmiałości nawiązuje kontakt ot tak, bez większego powodu i głębszej rozkminy, zdradzając swoje niecne zamiary, co nieśmialsi obmyślają scenariusz i strategię działania, od głupiego powodu jak np. życzenia z okazji Dnia Kobiet czy świąt, przy czym po napotkaniu pytania 'A skąd masz moje GG?' ma już gotowy scenariusz przypadkowego zapisania numery w kontaktach bo coś tam coś tam, a życzenia pisze, bo pisze wszystkim jak leci. Cwane i sprytne, często bardzo wiarygodne - heh. Pierwsze koty za płoty i pierwsze lody przełamane. I dalej już tylko z górki...

Tylko czy to jest dobry sposób na poznawanie ludzi? Nie da się ukryć, że dla tych nieśmiałych może to być świetny sposób, jednak tylko wtedy, kiedy prowokuje spotkanie i kolejne w 'realu', a nie kończy się na biednych rozmowach na GG. Takie rozmowy tak naprawdę niczemu nie służą. Bo o czym można pogadać na GG? A ktoś zapyta: "A o czym można pogadać w realu? Czy jest coś takiego, o czym można pogadać w realu, a nie można pogadać na GG?". Trudno jest podać jednoznaczną i konkretną odpowiedź na te pytania, pewne jest jednak to, że rozmowa na GG być może nawet w 20% nie spełnia celów i skutków rozmowy w realu. O ile rozmowa w realu służy poznawaniu człowieka, rozwijaniu wiedzy o nim, zacieśnianiu więzi z drugim człowiekiem, w pewnym sensie rozrywce, relaksowi i rozluźnieniu, także pomocy drugiej osobie, pomocy sobie, rozwojowi psychiczno-społecznemu i wielu innym rzeczom, to rozmowa na GG sprowadza się tylko do celów informacyjnych, wymiany informacji, gdyż wszystkie pozostałe elementy prawdziwej konwersacji nie są możliwe z prostego powodu - ograniczeń "technicznych". Na rozmowę w realu składa się o wiele więcej czynników niż tylko słowo mówione, które na GG zastępuje słowo pisane (które pewnie też jest tylko niewielkim jego procentem). Przed chwilą wygoogle'owałem to: 
Jak wynika z obliczeń niemieckiego naukowca, Alberta Mehrabiana, tylko 7 procent informacji czerpiemy ze słów, 35 procent wnioskujemy z tonu głosu i aż 55 procent z języka ciała.
Chciałem coś pisać, miałem ten wątek, ale moja zawodna pamięć dała o sobie znać. Zatem nie łudźcie się, że za pomocą GG jesteście w stanie poznać drugiego człowieka chociażby w tych 7% - nie jest to możliwe. GG do przekazania prostej informacji czy nawet wyciągnięcia informacji o sobie nawzajem - tak, ale na pewno nie da się tego przełożyć na rzeczywistość. Dlatego GG może się nadawać do 'poznania' kogoś i zaaranżowania spotkania w realu, a być może kolejnych, ale wykluczone jest dokonanie za jego pośrednictwem czegoś więcej. Zakochać się przez internet? Wolne żarty, można mieć tylko takie wrażenie po tym, jak się zakochamy naprawdę po spotkaniach w realu. Co więc w realu ma taki wpływ podczas rozmowy?

Ja mogę tylko improwizować i domyślać się, co to może być, bo nie potrafię rozmawiać z ludźmi w realu, nawet dosłownie, gdyż moja mowa jest bardzo szybka, niewyraźna i zjada poszczególne litery - brak praktyki jak widać, gorsze to niż jąkanie czy seplenienie. Oczywiście człowiek podczas rozmowy najczęściej wpatruje się w rozmówcę, co niesie za sobą szereg informacji przekazywanych niewerbalnie (czyt. bez wykorzystywania mowy, zupełnie jak zaklęcia niewerbalne z Harry'ego Pottera, wymawiane w myślach). Oczywiście jest to synonim mowy ciała/mimiki. O ile jesteśmy w stanie określić nasze odczucia po mimice twarzy (uśmiech -pozytywny, skrzywienie/grymas - negatywny), o tyle nie jesteśmy świadomi, jak wiele odczytujemy z postawy rozmówcy czy gestykulacji rąk, które występują czasem nawet, gdy ich nie dostrzegamy - ciekawe ; P Muszę jednak przyznać, że sam ich nie znam - występują one zapewne gdzieś głęboko w podświadomości lub w tej części mózgu, która nie tłumaczy nam się, na jakiej zasadzie działa. Warto wspomnieć też o intonacji, która z jednego słowa może zrobić kilkadziesiąt jego wersji, z których każda może mieć zupełnie odrębne znaczenie - powoduje to, że zasób naszego słownictwa teoretycznie powiększa się kilkunastokrotnie. Wiele sytuacji czy przekształceń powoduje zanik pejoratywnego znaczenia słów, co tylko rozwija nasze umiejętności oratorskie.

Zatem mimo tematu o GG, o samych rozmowach na GG było tutaj niewiele, a to ze względu na mój protest przeciwko ograniczania się do GG. Człowieku, jeśli gada ci się świetnie z jakąś dziewczyną na GG, a nigdy jeszcze się z nią nie spotkałeś, zrób to teraz! Uprzedzając twoje wątpliwości - rozmowa na GG jest dziewięćdziesiąt dziewięć razy łatwiejsza od tej na GG, no i na pewno nie załapiesz takiej zawiechy jak na gadu, kiedy z braku laku musisz napisać 'zw', bo wypalił się temat, o którym 'rozmawialiście' bite dwie godziny ; P W realu temat do rozmowy nasuwa się sam w setnych sekundy, na co wpływ ma bijące serce współczesnego świata, który zapewne będzie kolorowym tłem waszej miłej konwersacji, mam nadzieję ubogaconej jakimiś lodami czy spacerkiem ; D

Na początku najmniej, na końcu najwięcej

poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Co do tytułu - opisuje on temat niniejszego wywodu. Jest nim cecha człowieka, która na początku znajomości wydaje się najmniej ważna, a na końcu staje się najważniejsza. Chodzi mi oczywiście o charakter i usposobienie. Psychiczna sfera człowieka.

W końcu tyle mówi się o wyglądzie dziewczyn, a gdzie miejsce na charakter? Niektórzy próbują nawracać stwierdzeniami 'wolisz głupią i pustą, ale ładną blondynę czy brzydką i grubą, ale inteligentną dziewczynę?'. Takie stawianie sprawy jest zupełnie nie na miejscu i obraża też same dziewczyny. Dokonywanie wyboru między wyglądem a charakterem też jest nie w porządku. Mówi się też, że ludzi powinno się oceniać po charakterze, a nie po wyglądzie. W większości jest to racja, w końcu wartość człowieka ocenia się po tym, co ma w środku, a nie po tym, co widać na zewnątrz, gdyż często można się na tym nieźle przejechać. Ale dlaczego 'w większości', a nie 'zawsze'?

Wszystko to z powodu spojrzenia na tą sprawę z aspektu miłości: mówi się, że faceci lecą na te ładne, które w rzeczywistości są puste i głupie. Ci bardziej przyzwoici ludzie propagują slogany, że liczy się charakter, nie uroda. Owszem, jest to prawda. Nie ma jednak sensu wiązanie się z dziewczyną, z którą świetnie nam się gada, ale totalnie nie potrafimy zaakceptować jej wyglądu. Już nawet nie to, że nie akceptuje jej społeczeństwo, bo ono ze swoim stereotypem wyglądu nie ma nic do gadania, ale chodzi o nasze osobiste odczucia. Udawanie, że dziewczyna nam się podoba, przy czym naprawdę pasuje nam Jej charakter jest tutaj nie na miejscu, bo jest to bardzo nie fair w stosunku do dziewczyny.

Właściwie wziąłem się za ten temat nie mając nic konkretnego na myśli, przez co zamieniam rozprawkę w dyskusję/hipotezę. Bo czy miłość z charakteru pociąga za sobą miłość do wyglądu, czy vice versa, a może nie jest to ze sobą powiązane? Jedno jest pewne: za priorytet należy stawiać charakter, kochając jednak równocześnie urodę, która odgrywa tutaj mniejszą rolę w związku - jeśli naprawdę kochamy ze względu na samą osobę, nie jej urodę, to urodę powinniśmy pokochać z biegiem czasu - kiedy zmądrzejemy.

Powyższa sprawa jest jednak chyba rzadko spotykana, częściej występuje problem wiązania się z dziewczynami dla samego wyglądu, co nie ma żadnego konkretnego celu - szpan przed kolegami, reklama samego siebie (jaki to ja jestem boski, wyrywam najlepsze laski w mieście)? Coś chorego. Cholernie nie fair w stosunku do dziewczyny. Chyba że zgadza się na takie coś - wtedy oboje mają nie po kolei w głowach, albo widzą w tym jakąś głębszą korzyść dla obojga.

Jeśli jednak dochodzimy do wniosku, że rzeczywiście wygląd nie jest tak ważny jak osobowość, zostajemy zgładzeni pytaniem: 'To jak masz się spodobać dziewczynie/zrobić na niej świetne pierwsze wrażenie samym charakterem? Przecież dziewczyna nie widzi na twarzy faceta jego charakteru, tylko wygląd. Jak ty chcesz przyciągnąć i poznać dziewczynę, nawet z tym fajnym charakterem, skoro nie masz dobrego, przyciągającego wyglądu?'. Tutaj kłania się wcześniejszy wywód nt. wyglądu - na pewno jesteś w typie jakiejś dziewczyny i powinieneś to zauważyć, a wtedy dopasowanie charakterów powinno być tylko formalnością. No ale jeśli pominąć to stwierdzenie? Oczywiście jeśli zależy nam na jakiejś dziewczynie, to powinniśmy spróbować bez względu na nasz wygląd niezgadzający się z powszechnym stereotypem. Jeśli dziewczyna odrzuca cię na dzień dobry z powodu samego wyglądu - nie jest ciebie warta. Jeśli natomiast pozwoli ci pogadać ze sobą mimo jej początkowych obiekcji co do wyglądu, albo jeszcze lepiej ich brakiem, to jest to naprawdę wartościowa dziewczyna i jeśli czujesz, że coś z tego będzie, to z pewnością coś z tego będzie.

Podział dziewczyn ze względu na inteligencję jest głupi i nieodpowiedni. Nazywanie dziewczyn inteligentnymi, nieinteligentnymi, głupimi, mądrymi, idiotkami czy pustymi mimo wszystko jest obelżywe i jeśli tak o kimś sądzimy, to powinniśmy przestawić naszą psychikę i sposób postrzegania ludzi na inny tor. Wąski/szeroki zakres zainteresowań tudzień dużo czy mało wchłoniętej wiedzy szkolnej nie świadczy o inteligencji czy mądrości. Nawet nieprzemyślane zachowanie czy głupie odzywki. Każda dziewczyna jest wartościowa zarówno pod względem wyglądu, jak i sfery psychicznej, tj. osobowości i nie powinny nam się podobać tylko te określane jako inteligentne czy głupie, ale te, z którymi świetnie się dogadujemy i czujemy, że pasujemy do siebie.

Jakie dziewczyny lubię? Muszę przyznać że w większości są to humanistki, chociaż są też tzw. umysły ścisłe, do których także ja niby należę, chociaż osobiście nie określiłbym się w żadnej z tych grup, a ta ścisła to tylko z zamiłowania do informatyki. Mogą to być artystki, miłośniczki muzyki, czytania książek. Może lubiące długie wypady na rowerze, spacery...

Lekcja na dziś? Nie ma głupich dziewczyn. Są tylko głupi faceci, którzy tak uważają. A żeby nie wyszło, że trzymam z feministkami, wy dziewczyny vice versa!

Gusta i guściki - o wyglądzie

Tą notkę chciałbym rozpocząć od stwierdzenia, że nie ma takich pojęć jak 'ładna dziewczyna' czy 'brzydka dziewczyna', mimo tego, że często z nich korzystamy. O co w tym chodzi?

Moim zdaniem nie można wyróżnić ładnych i brzydkich dziewczyn, można wyróżnić tylko te, które się NAM podobają i te, które się NAM nie podobają. Jak sami zauważacie - indywidualna kwestia gustu. Na świecie jest tyle pięknych dziewczyn, ile tak naprawdę dziewczyn podoba się różnym facetom. Czyli teoretycznie rzecz biorąc każda dziewczyna jest ładna, gdyż (i skorzystam tutaj z niezbyt ładnego przysłowia) 'każda potwora znajdzie swojego amatora'. Dziwi mnie, kiedy w grupie facetów, po ujrzeniu pewnej dziewczyny wszyscy stwierdzają 'nieładna', a gdy któryś się wyłamie, to wielkie zdziwko w grupie i śmiech. Taki ktoś akurat był odważny przeciwstawić się grupie i pokazać wszystkim własny gust, a nie gust sterowany przez grupę, a niewykluczone że przez coś silniejszego.

Tą najsilniejszą presję na stereotyp ładnego wyglądania kreują dzisiejsze media - według nich ładna dziewczyna jest wysoka, ma długie nogi, zgrabny tyłek, duże piersi (czytaj: silikon), długie, świecące, bujne włosy (czytaj: farbowane, naodżywkowane), nieskazitelną cerę niczym pupa niemowlaka (czytaj: wiadro tapety) oraz zgrabną i szczupłą figurę (czytaj: anoreksja/Photoshop) no i oczywiście super skąpe super drogie ciuchy. Mniej więcej, nie oglądam zbytnio pokazów mody etc. Każdy młody człowiek mający styczność z jakimikolwiek mediami nabiera przekonania, że tylko tak może wyglądać ładna dziewczyna i tylko taka jest jego marzeniem, mimo faktu, że gdzieś w głębi podświadomości jego wymarzona dziewczyna wygląda zupełnie inaczej. Totalna głupota. A ile przez to nieszczęść, przepłakanych nocy i prób samobójczych - bo ktoś stwierdził, że skoro 'Ona tak nie wygląda to jest brzydka'. Oczywiście nie sami faceci się na tym nacinają.

Ładnymi dziewczynami pragną być również same zainteresowane, czyli dziewczyny. Odchudzają się, noszą krótkie spódniczki, nakładają na siebie kilo tapety, farbują włosy. Jeśli któreś z tych działań ma konretny powód, jest jeszcze OK, ale jeśli któraś robi to tylko po to, by upodobnić się do tego współczesnego stereotypu ładnej dziewczyny, często nawet wbrew sobie, to coś jest nie tak - chore społeczeństwo zaraża zdrowych jeszcze ludzi.

Czy wyjdziemy kiedyś z tego bagna? Pewnie nie. Na szczęście wraz z wiekiem głupota ludzi słabnie i niektórzy są w stanie przeciwstawić się światu i związać się z dziewczyną, która według omamionych ludzi jest brzydka, wg tegóż faceta - jest najpiękniejszą kobietą na świecie. I każda, która ma faceta powinna być tą najpiękniejszą na świecie. Bo większość facetów ma swój ideał najpiękniejszej kobiety na świecie, często jednak zapychany ww. komercyjnym pseudomodelem ładnej dziewczyny. Wszyscy ludzie we współczesnej kulturze masowej stają się praktycznie nie do odróżnienia - brak indywidualizmów i własnego stylu potęguje ujednolicony stereotyp ładnej dziewczyny, co powoduje, że wszystkie 'ładne' dziewczyny są już 'zajęte' i facet nie może znaleźć odpowiedniej dla siebie.

Ja na szczęście mam swój własny, indywidualny gust, co potwierdzają fakty, gdy moi koledzy nie potwierdzają moich osądów dot. wyglądu różnych dziewczyn ; P Problem powstaje, gdy ktoś pyta mnie o moją wymarzoną dziewczynę w kwestii samego wyglądu. Szczerze muszę powiedzieć, że takowej w głowie nie posiadam, a i analiza wyglądu tych, które uważam za ładne, nie pozwala na ujednolicenie tego modelu. Niby dlaczego?

Znajdźmy jakieś kryterium do ujednolicenia, tak pierwsze lepsze. Wzrost: podobają mi się i niskie, i wysokie, i średnie. Nie ma jakiejś przeważającej większości. Ciężko po prostu stwierdzić jednoznacznie. Dobra, weźmy tak często podkreślane kryterium: kolor włosów. Jak to się przyjęło pytać: brunetki czy blondynki (jakby wielu innych ładnych kolorów włosów nie było na świecie). Te, które mi się podobają są i brunetkami, i blondynkami, i mają brązowe włosy, i kasztanowe, i jasnobrązowe, i nawet, tak często będące obiektem żartów i krytyki - rude. Długość? Od krótkich po średnio-długie. No to może oczy? Nie, oczu żadnej z nich nie znam, nie jestem wzrokowcem ; D Może nieco drażliwe kryterium - figura? Szczerze, to nie znam się na figurze, ale mogę stwierdzić że większość jest szczupła i to jest chyba powtarzające się kryterium. Nie za chude, nie zbyt grube. W tym momencie nachodzi pytanie: czy dyskryminuję dziewczyny, które trochę więcej ważą? Od odpowiedzi na to pytanie nie wypada się wykręcać. Na pewno nie wyśmiewam się z czyjegokolwiek wyglądu - to po pierwsze. Faktem jest jednak, że wśród dziewczyn, które mi się podobają, nie ma żadnej, która byłaby nieco bardziej rubensowskich kształtów.

I co, powiedzieć, że one na pewno znajdą swoich adoratorów, którzy sami nieco wyróżniają się wagą? To by było chamskie i nieprawdziwe. Widzę dużo par, gdzie kobieta jest z pewnością 'większa' od faceta i sądzę, że nic w tym dziwnego. Dla niego to ona jest najpiękniejszą kobietą na świecie i nikt nie powinien, a wręcz nie ma prawa tego kwestionować i nie chodzi tu tyle o siedzenie cicho i niewyrażnie swojej opinii, ale przestawieniu swojej psychiki tak, aby żadna z dziewczyn nie była w naszych oczach gorsza od innych pod względem wyglądu, choćby nie wiem jak nie pasowały do ich ideału piękna.

Wracając do mojego ideału piękna - makijaż? Można stwierdzić, że delikatny i mało wyzywający - jestem zagorzałym przeciwnikiem tapet i demonicznych oczu. Styl ubierania się? Oj, tu jest różnie. Na pewno bez przesadnie wyzywających krótkich spódniczek czy bluzeczek noszonych na co dzień - ale od święta (czytaj: okazji) czemu nie ; P (ale ze mnie seksistowska świnia : P). Czasem spódniczki, czasem dżinsy. Czasem eleganckie, czasem ekstrawaganckie, czasem po prostu na topie, czasem prosty i skromny ubiór - tutaj mam szeroki zakres tolerancji.

Dodatki? Czy jak to nazwać : P Jak dla mnie to wykluczony jest piercing ciała - kolczyk w nosie/języku/pępku mnie wręcz obrzydza. Tak jak tatuaże w jakiejkolwiek części ciała. Nie mam natomiast nic przeciwko kolczykom w uszach, nawet mogę przeboleć te 2-3 w jednym uchu. One rzeczywiście dodają urody. Jak widać, w tych sprawach jestem cholernie konserwatywny.

Jeszcze co do włosów - grzywka u dziewczyn powala mnie na kolana. Nie wiem skąd, jak i czemu, ale mam jakąś słabość do dziewczyn z grzywkami ; P I tyle co do wyglądu.

Nie wiem jaki cel miała prezentacja mojego ideału - może obudzenie w kimś jego własnego, indywidualnego gustu, a nie tego prezentowanego przez współczesny świat i media?

60 rzeczy, które dziewczyny powinny wiedzieć o facetach

Niedawno na stronce 60rzeczy.info znalazłem tekst przetłumaczony ze strony jakiegoś profilu Facebook (z tego co sprawdziłem - całkiem nieźle przetłumaczony) tekst, traktujący o 60 rzeczach, które dziewczyny powinny wiedzieć o facetach. Postanowiłem to zweryfikować i oprzeć na własnej wiedzy i zerowym doświadczeniu w tych sprawach. Oto one, wraz z moim komentarzem:


Faceci nie znoszą dziwek nawet, jeżeli uprawiają z nimi seks.

Jak na pierwsze pytanie, wygląda na takie całkiem z grubej rury, biorąc pod uwagę niewielką obecność tematu seksu w całości dzieła. Prawdziwość twierdzenia? Najprawdopodobniej słuszne, jeśli za 'znoszenie' przyjąć pozytywny stosunek do ich osobowości, ponieważ fizyczny jest zupełnie odwrotny - fizycznie facet 'lubi' praktycznie każdą kobietę. Normalnego faceta może denerwować zupełna ignorancja kobiety względem jej seksualnej sfery życia - zresztą 'dziwka' w ich ustach zawsze jest obelgą, jak wszelkie inne synonimy.

„Ej, czy jesteś zajęty?” oraz „Czy robisz coś teraz?” - dwie frazy, które pozwalają facetom przestać zawieszać się przy telefonie.

Prawda. Facet nawet, gdy ratuje świat od zagłady nie chce, abyś miała wrażenie, że jest czymś zajęty i nie ma czasu dla Ciebie. Takie pytanie zdecydowanie podważa jego dyspozycję, czemu stara się przeciwstawić konkretnymi argumentami tudzież rozwinąć rozmowę czymkolwiek, aby podkreślić, że dla Ciebie ma zawsze czas i nie ignoruje żadnej możliwości kontaktu z Tobą. 

Faceci mogą zajmować się flirtowaniem przez cały dzień, ale zanim pójdą spać, zawsze myślą o dziewczynie, na której im naprawdę zależy.

Może to być odbierane dwuznacznie, jednak w pewnym sensie jest to prawda. Każdy facet ma w sobie trochę z romantyka i, choćby rzeczywiście cały dzień upłynął mu na flircie z dziewczynami, to na myśli ma zawszę tą jedną. No chyba że jest już w związku - wtedy flirt z innymi dziewczynami nie może mieć miejsca.

Zanim zadzwonią, faceci próbują zaplanować mniej więcej to, co chcą powiedzieć aby uniknąć niezręcznych pauz, ale z chwilą, kiedy znajdą się na linii, zapominają o wszystkim i wymyślają to na bieżąco.

Pewnie nie zawsze, ale z reguły planujemy to, o czym chcemy dziewczyną pogadać. A czy zapominamy? Pewnie nie zawsze, ale często. Z reguły to dziewczyny częściej dzwonią do nas, przy czym mają na tyle dużo do powiedzenia, że nie musimy się wysilać. A facet też niekoniecznie dzwoni z konkretem, czasem po prostu by powiedzieć dobranoc, czy 'I just call to say I love you'. Ale dobra - improwizacja często występuje, czasem jest nawet śmieszna/żałosna, gdyż naprawdę czasem nie wiadomo, co jeszcze powiedzieć. Wy to zawsze wiecie. Dlatego nie męczcie nas i same coś powiedzcie/spytajcie/zakończcie rozmowę. Tak dla naszego dobra, drogie Panie ; D

Faceci szaleją, gdy uśmiechnie się do nich dziewczyna, która im się podoba.

Oj, szaleją. Do wszystkich dziewczyn, które uśmiechanie się mają w standardzie (tj. uśmiechają się często, do wszystkich i codziennie) - większość waszych uśmiechów, szczególnie skierowanych do facetów może łamać serca, najczęściej nawet wtedy, kiedy nie macie takiego zamiaru, więc ostrożnie z zalotnymi/romantycznymi uśmiechami! Chciałybyście czuć to, co czuje facet, jak jego oblubienica się do niego uśmiecha.

Facet zrobi wszystko, abyś tylko go dostrzegła.

Wszystko, a nawet więcej. Choćby nie wiem jak stary, zrobi coś zupełnie głupiego, dziecinnego i zawsze żałosnego aż do bólu - byle zwrócić Twoją uwagę. Naprawdę nie wiem, jak Wy możecie tego nie zauważać - takie żałosne przedstawienia z reguły nie są przypadkowe, no chyba że komuś naprawdę zależy na aprobacie kolegów. Głośny śmiech, jakieś krzyki, popychanie, ekstremalno-żałosny wyczyn - to często jest kierowane w Waszą stronę mimo Waszej głębokiej nieświadomości. Ja nie mówię tutaj o jakimś wyrzucaniu zeszytów czy potknięciu się o konkretną dziewczynę lub zaaranżowanie własnej szkody z Jej winy - po prostu jakieś zajście, które powinno zwrócić uwagę najbliższego otoczenia, w tym Twoją. Jesteście kobietami i Wasza intuicja powinna Wam podpowiedzieć, że to właśnie dla Ciebie ten koleś obok żuje gumę, którą kolega specjalnie odlepił mu od szkolnej ławki ; P

Faceci nie znoszą, kiedy mówisz o swoim byłym chłopaku lub byłym obiekcie miłości - o ile nie stosują strategii pozwól-aby-wygadała-się-tobie-i-zrozumiała-jaki-jesteś-wspaniały-i-czuły.

To chyba normalne, że faceci nie lubią słuchać historii o Waszych ex, zapewne tak samo, jeśli nie mniej, niż Wy drogie Panie o ich ex ; P Nie ma co tutaj dużo tłumaczyć. Wytłumaczeniu pozostaje fakt tej strategii P.A.W.S.T.I.Z.J.J.W.I.C. - czyli 'od pocieszacza do chłopaka'. Strategia bardzo niefajna, choć skuteczna. Trochę niefajne jest wykorzystywać czyjś moment załamania i w pewnym sensie 'sztucznie' współczuć (no bo co kogoś obchodzi facet, który odszedł od ładnej dziewczyny), wykorzystywać moment bezbronności dziewczyny. Ale zdarza się, często bez pretensji z obu stron, często z sukcesem, czasem z rozczarowaniem i podwójnym ciosem - nożem w plecy. Ostatecznie - są lepsze chwile w życiu dziewczyny, w którym możesz ją poderwać.

Facet, któremu się podobasz, chce być jedynym facetem, z którym rozmawiasz.

Może niekoniecznie, bo często facet nie chce ujawniać tego, że mu się straszniepodobasz = unika wszelkiego kontaktu z Tobą, chociaż często właśnie to jest bardziej podejrzane od rozmawiania z dziewczyną. Ale jeśli już podejmuje takie działanie, to zapewne z jakimś skutkiem, w każdym razie w jakiś sposób Cię poznaje, co jest dobrą drogą do bliższego poznania.

Chłopaka należy często upewniać, że jest nadal kochany.

Trochę narcystyczne i samolubne, ale bardzo łechce nasze ego ; D Zresztą takie zapewnianie o miłości to chyba nic złego? Szczególnie deklarowane przez obie strony jednocześnie i wspieranie przez działanie, a nie same słowa, które często są po prostu puste. Róbie to, drogie dziewczęta, ale z umiarem, bo się facet zapomni ; P

Nie rozmawiaj ze swoim facetem o twoich znajomych mężczyznach.

Trochę jakby powtórzyły się dwa poprzednie punkty. Przyjaciel, kumpel z podwórka czy nawet kuzyn - faceta mało obchodzi, ba, nawet wolałby nie wiedzieć o ich istnieniu i stosunkach między Tobą a nimi - chorobliwa zazdrość? Być może, nie powinno to przekraczać pewnym granic, ale nie oznacza to, że masz ukrywać przed facetem fakt, że byłaś spotkać się z kolegą czy coś w tym stylu. Po prostu nie gadaj w najmniej stosownym momencie o tym, jak spotkałaś na mieście kolegę z podstawówki itp. itd., tym bardziej, jeśli masz zamiar wspomnieć że był Twoją pierwszą miłością, czy coś w tym stylu ; D

Faceci łatwo stają się zazdrośni.

Faceci z reguły już są często bardzo zazdrośni - co może jest fajne, ale do pewnego momentu. Na pewno sprawdza się tutaj zasada złotego środka. Facet nie może mieć na to zupełnie, tfu, tzn. facet nie może zupełnie olewać kwestii zainteresowania Twoją osobą, możesz poczuć się odrzucona lub mieć wrażenie, że mu na Tobie nie zależy, jeśli nawet tak już nie jest. Ale nie może też być tak, że facet cię po prostu ogranicza z powodu zazdrości - to jest twardy powód na zastanowienie się nad związkiem - facet, który Ci nie ufa, nie jest Ciebie wart.

Faceci są bardziej emocjonalni niż chcą się wydawać.

W dzisiejszych czasach coraz mniej się to sprawdza, bo swawolny tryb życia powoduje, że facet rzeczywiście staje się mało uczuciowy, a dziewczyna w jego mniemaniu sprowadza się do obiektu zaspokajania większości jego fizycznych potrzeb z pominięciem wszelkich odczuć sfery emocjonalnej - taki facet to koleś na jedną dyskotekę, jeden wieczór, jedną noc - bez śniadania. Chociaż często można się mile zaskoczyć tym, jak facet jest emocjonalny. W końcu w każdym, jak to chyba wcześniej napisałem, siedzi coś z romantyka - czasem mało, czasem bardzo dużo, ale zawsze. Gdy to w nim obudzić, można naprawdę nie poznać własnego faceta - związki strasznie zmieniają mentalność i osobowość faceta i to najczęściej w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Przekazanie facetowi nieokreślonej myśli takiej, jak „Wiesz co? Ech, nieważne...” doprowadzi go do zupełnie innych wniosków niż to, o co ci chodzi. Po czym założy on, że zrobił coś nie tak i wpadnie w obsesję próbując dowiedzieć się, co.

Trochę jak z punktem o rozmowie telefonicznej - chociaż ciężko to zauważyć, facetom często bardzo zależy na ich związku i każdy Twój przejaw domniemanego 'zawiedzenia' czy ignorowania tematu budzi w facecie uczucie, że coś jest nie tak i to zapewne z jego winy. Jeśli to rzeczywiście nic ważnego, to lepiej powiedzcie o co chodzi, bo koleś będzie sobie włosy z głowy wyrywał, żeby dowiedzieć się, co jest nie tak ; P

Faceci umieją prawić komplementy podczas zalotów, ale zazwyczaj zacinają się, gdy rozmawiają z dziewczyną, która naprawdę im się podoba.

Z reguły faceci przy dziewczynie, na której im zależy zachowują się antagonistycznie do postawy, jaką prezentują przy pozostałych dziewczynach. Tzn. zamiast flirtować, są cholernie nieśmiali, zamiast rozmawiać - siedzą cicho, nawet zamiast wygłupiania się preferują spokojne zachowanie, przy czym zatyka ich na tyle, że nie są w stanie powiedzieć nawet jednego komplementu tej, na której im zależy, co teoretycznie zwiększyło by ich szanse. Dla wprawnej dziewczyny łatwy do wychwycenia sygnał.

Faceci nienawidzą prosić rodziców o pieniądze na prezent dla dziewczyny. Więc wpadają na pomysły takie, jak oszczędzanie na posiłkach przez tydzień. Ale ponieważ faceci są zawsze głodni, to i tak kończy się to na tym, że proszą rodziców o pieniądze.

Nie sądzę, żeby głodowanie było jakimś sposobem na zaoszczędzenie kasy, ale jako alegoria może to działać w miarę sprawnie. Sam fakt nieproszenia rodziców o kasę bierze się z tego, że chłopcy są bardziej skryci przed rodzicami niż dziewczyny, nawet mimo bliskich i kumpelskich z nimi kontaktów. O ile dziewczyna opowie mamie wszystko o swoim chłopaku, czy takim, który jej się podoba, o tyle facet, nawet zapytany, nie piśnie słówka na ten temat, a gdy ktoś robi to za niego, to pali buraka ; P Chyba że nie ma powodu (tj. dziewczyny/obiektu zainteresowań) - wtedy,  niczym niewinny w sądzie spokojnie odpowiada i tłumaczy. Zatem nawet mimo uświadomienia rodziców o przyjaciółce ich syna, ciężko jest mu prosić o kasę na np. randkę, chociaż z pewnością nie powinni mu oni jej odmówić czy robić jakichś problemów. Taka mentalność. Ewentualnie wzięcie kasy pod innym pretekstem,  ale nie przesadzajmy.

Dziewczyny są słabością facetów.

Jeśli im zależy, to raczej tak. Rezygnacja ze spotkania z kumplami, pogrania w piłkę czy internetu jest normalką, jeśli w grę wchodzi dziewczyna. Dyskutowałbym przy nieco ważniejszych okazjach, ale wtedy powód rzeczywiście jest uzasadniony. W każdym bądź razie facet jest zawsze na zawołanie dziewczyny i służy jej z wielką radością.

Faceci są bardzo otwarci w rozmowach o sobie.

Szczególnie ci nieśmiali, jeśli ich zagadać, co jest nie lada sztuką. Normalny facet nie ma żadnych tajemnic - w jego w miarę prostym życiu nie ma pozycji tak ciężkich, by mogły pretendować do miana sekretu czy czegoś, co można powiedzieć tylko bliskiej osobie. To sprawia, że tym bardziej facet potrafi swobodnie odpowiedzieć na każde pytanie o jego osobę. Chyba że jest w jego życiu jakiś przykry rozdział - wtedy potrafi siedzieć cicho, chociaż wyżalanie się drugiej osobie nie jest mu obce.

Dobrze jest sprawdzić faceta, zanim mu zaufasz. Ale nie pozwól mu czekać zbyt długo.

Koniecznym jest sprawdzenie faceta, zanim mu się zaufa, ponieważ są tacy faceci, którym nie można ufać, czego zresztą nawet nie ukrywają, dlatego przed angażowaniem się powinno się podjąć decyzję, czy taki typ nam odpowiada, bo zmiana usposobienia człowieka jest procesem jeśli nie niemożliwym, to długotrwałym i nie wartym podejmowania się go. A jeśli chodzi o cierpliwość - zwykle facet w walce o dziewczynę, jeśli czuje zaangażowanie z drugiej strony, ma dużo cierpliwości - mniej, jeśli czuje, że nie ma szans lub dziewczyna go nie zauważa, ignoruje itp.

Twoja najlepsza przyjaciółka, u której twój facet szuka pomocy w problemach związanych z tobą, może skończyć jako obiekt jego zalotów.

Temat z filmów, może realny, ale rzadko sprawdza się w praktyce. Przyjaciółka dziewczyny faceta jest całkiem neutralna i kontakt z nią facet ogranicza do smsów z pytaniami o Ciebie, np. w celu kupienia Ci jakiegoś prezentu, perfumu itp. Problemy powinno się rozwiązywać we dwójkę, bez żadnych świadków, czego powinno się szczególnie unikać w trójkątach chłopak-dziewczyna-przyjaciółka - jeśli facet akceptuje taki stan rzeczy, to należy się upewnić, czy robi to ze względu na Ciebie, czy rzeczywiście nie ma nic przeciwko.

Jeżeli facet opowiada ci o swoich problemach, to potrzebuje po prostu kogoś, kto go wysłucha. Nie musisz udzielać mu porad.

Faceci z reguły potrafią sobie radzić ze swoimi problemami, jeśli je w ogóle mają, a jeśli jakiś ma, to pewnie dotyczy on Ciebie, z czego facet nie powinien Ci się zwierzać, a o czym powinniście poważnie porozmawiać. Co się tyczy pozostałych problemów - doradzanie rzeczywiście jest zbędne, szczególnie, jeśli sama nie wiesz, co byś na jego miejscu zrobiła. Faceci są odporni psychicznie i mniej emocjonalni od dziewczyn.

Typową czynnością dowodzącą, że podobasz się facetowi jest to, że ci dokucza.

Reguła sprawdzona i do dziś praktykowana. We wczesnym wieku może niekoniecznie jest to kierowane do pojedynczej osoby, gdyż najładniejszym/najfajniejszym dziewczynom zawsze dokucza grupka chłopaków, więc jeśli jesteś tak 'piętnowana', to tylko powód do zadowolenia. Pojedyczne przypadki też się zdarzają, ale one mogą być jeszcze bardziej uciążliwe i nie sądzę, żeby to był dobry sposób na coś więcej. Zupełnie jak w piosence Czerwonych Gitar:
Kto za Tobą w szkole ganiał,
Do piórnika żaby wkładał?
Kto? No, powiedz - kto?
Kto na ławce wyciął serce
I podpisał: "Głupiej Elce"?
Kto? No, powiedz - kto?
Facet będzie kochał cię bardziej niż ty jego, jeżeli traktuje poważnie związek.

Ciężko decydować, kto kogo kocha bardziej, chociaż nie da się ukryć, że facetowi zaangażowanemu w związek bardzo na nim zależy, zresztą to dziewczyny powinny być zdobywane przez facetów i to dziewczyny czują się 'bezpieczniej', jeśli chodzi o wiązanie się w pary - w końcu one zawsze mają łatwiej, facet za to musi się postarać.

Faceci przechwalają się byle czym.

Być może dlatego, że przez każdy mały sukces może on urosnąć w Twoich oczach ; P Zwykła chęć zaimponowania dziewczynie, chociażby przyswojeniem nowej umiejętności kulinarnej czy posprzątaniem swojego pokoju ; D

Faceci do opisu dziewczyn używają słów takich, jak „gorąca” czy „słodka”. Rzadko używamy słowa „piękna”. Jeżeli facet mówi tak o tobie, to podobasz mu się bardzo mocno.

Może zdawać się głupie, ale to prawda. Wyraz 'piękna' i pokrewne, typu: 'przepiękna', 'olśniewająca', 'urocza' są określeniami tabu i facet z reguły nie korzysta z nich w celu opisania jakiejś bliżej nieokreślonej dziewczyny czy takiej, która po prostu mu się bardzo nie podoba. No i nie korzysta z takiego słownictwa w obecności kolegów, po prostu jest ono uważane za należące do kategorii 'romantycznych', a facet wśród kumpli nie chce wydawać się romantycznych, o dziwo nawet wobec dziewczyny woli być postrzeganym jako 'męski' itp. Romantyzm dla faceta jest po prostu błędnie określany jako coś niemęskiego, babskiego,  dla frajerów. Taka dzisiejsza mentalność. Użycie słowa 'piękna' przez faceta w większości wypadków w celu określenia dziewczyny jest czymś poważniejszym, szczególnie jeśli mówi on to bezpośrednio do tej dziewczyny.

Faceci myślą o wiele za dużo. Byle drobiazg uczyniony przez dziewczynę, nawet jeżeli ona go nie dostrzeże, potrafi sprawić, że facet będzie godzinami próbował rozgryźć jego znaczenie.

Było wspomniane wcześniej - facet nie chce, by w związku były jakieś niewyjaśnione sprawy, problemy, często nieistniejące lub będące drobnostkami.

Faceci szukają porad u dziewczyn zamiast u innych facetów. Ponieważ większość facetów myśli w podobny sposób, to skonfundowanie jednego pociąga za sobą skonfundowanie wszystkich.

W prostych sprawach typu: co Jej kupić oczywiście, natomiast szukanie pomocy u dziewczyny w sprawie głębszych problemów może mieć charakter indywidualny, często jest też pretekstem do rozmowy z dziewczyną.

Dowolny facet mógłby napisać podręcznik flirtu, ale żaden nie potrafiłby napisać książki o tworzeniu związków.

Dość dziwne stwierdzenie - facet nie napisałby ani tego, ani tego. W większości i tak improwizuje i nie posiada konkretnych sposobów czy sztuczek, nawet po przeczytaniu jakichś podręczników. Ale stwierdzenie, że facetowi łatwo jest poderwać dziewczynę, a trudniej przy sobie zatrzymać nie może być traktowane jako teza, gdyż do utrzymania związku konieczny jest taki sam angaż z obu stron, a istnienie wielu związków obala tą tezę.

Bądź tak prostolinijna, jak tylko jest to możliwe.

Pozwólcie, że tego nie skomentuję z powodu niezrozumienia przeze mnie tego punktu. Co to znaczy 'prostolinijna' ?

Facet powinien doświadczyć odrzucenia, ponieważ jeśli jest za-dobry-i-nigdy-nie-dostał-kosza, nigdy nie był zakochany i zraniony, to nie dojrzeje i nie rozwinie się.

Oczywiście nie należy rzucać faceta w celu wzbogacenia go o doświadczenie życiowe, faceci z reguły 'dojrzewają' i bez tego, jakiś procent być może rzeczywiście się nawraca po takim wydarzeniu, a pewien procent nie zmieni się mimo wszystko i o tym lepiej wiedzieć zawczasu.

Jeżeli facet wygłupi się przed dziewczyną, to będzie myślał o tym przez następnych kilka dni lub do momentu, aż spędzi z nią trochę czasu.

Powtarzający się wątek - facet zawsze wszystkim przejmuje się bardziej od dziewczyny, także w tym wypadku, szczególnie jeśli mu na niej zależy, to wydaje mu się że od tego wydarzenia wydaje Ci się on dziecinny, śmieszny, żałosny - często nie jest to prawdą, ale facet, jak to facet dąży do wyjaśnienia sprawy i sprostowania.

Nieważne, ile faceci gadają o cyckach i dupach - osobowość jest kluczowa.

Bezsprzeczna prawda w większości wypadków. Oczywiście są faceci, którym zależy tylko na fizyczności - tacy powinni nie mieć żadnych kontaktów z dziewczynami do końca swojego życia z powodu ich braku szacunku do nich. Cała reszta woli wiązać się z takimi dziewczynami, do których rzeczywiście pasują psychicznie, a uroda mimo tak częstej obecności w rozmowach facetów zawsze schodzi na drugi plan, co zresztą bardzo często się potwierdza. Są gusta i guściki.

Faceci uczą się z doświadczenia, a nie z książkowych romansów, które dziewczyny traktują jako podstawę doświadczenia.

Serio traktujecie romanse książkowe jako poradniki? ... OK, dobra, nie czepiam się, chociaż sądzę, że żadna książka nie zastąpi doświadczenia czy zwykłej rozmowy z facetem lub nawet dziewczyną na dany temat - słowo mówione najczęściej poparte jest doświadczeniem, słowo pisanie - tylko i wyłącznie teorią lub jednostkowymi doświadczeniami, które nie potwierdzają się na każdym innym obiekcie. Ankiety też są przekłamane.

Faceci obawiają się przekroczenia cienkiej granicy między byciem współczującym a totalnym pantoflem.

Fakt, facet wiedząc, że dużo dziewczyn lubi facetów z duszą romantyka, wrażliwych często stara się takim być (jeśli taki z natury nie jest). Ale granica istnieje nie tylko dla jego kumpli, dla których w ich gronie jest to żenadą (mimo tego, że po spotkaniu każdy biegnie z kwiatami do swojej dziewczyny - no, potraktujmy to jako metaforę wrażliwości i romantyzmu), dla dziewczyny przesadna wrażliwość, szczególnie ta naciągana jest żenująca. Zawsze z umiarem. Płakanie podczas oglądania 'Titanica' (w tej scenie, kiedy Kate Winslet leży na drzwiach i woła kolesi z szalupy: 'come back!') pozostawiam do rozważenia facetom i ich dziewczynom ; P

Jeżeli facet wydaje się być niecodziennie spokojny i wycofany, prawdopodobnie pozoruje to i przeżywa wszystko wewnątrz.

Jak wspomniałem wcześniej - faceci radzą sobie świetnie ze swoimi problemami (w większości wypadków - są też tacy słabi psychicznie). Często nawet nie uzewnętrzniają swojego stanu, a nawet nie przeszkadza im on w radowaniu się życiem czy różnymi drobiazgami - bardzo pozytywna cecha psychiki mężczyzn.

Jeżeli facet mówi, że szaleje za dziewczyną, to naprawdę tak jest. Faceci rzadko to mówią.

Jak w punkcie z wyrazem 'piękna'. Stwierdzenie tabu, zarezerwowane na specjalne okazje.

Jeżeli facet mówi, żebyś zostawiła go w spokoju, tak naprawdę oznacza to „Podejdź i wysłuchaj mnie”.

Wyjątek jeśli chodzi o problemy facetów, związany jest z kilkoma wymienionymi wyżej punktami. Jeśli facet ma powód do zostawienia go w spokoju, to albo nie potrafi ukryć swojego problemu i stanu z nim związanego, co potwierdza tą tezę, albo ma na tyle ciężki problem, że czasami rzeczywiście woli spokój.

Faceci nie podejmują ostatecznych decyzji.

Kto to wymyślił? To, że facet może być niezdecydowany nie oznacza, że nie potrafi podjąć decyzji. W końcu skąd powiedzenie 'męska decyzja'? Nieprawda!

Jeżeli facet rozpoczyna poważną rozmowę, wysłuchaj go. Nie zdarza się to często, więc jeśli tak się dzieje, to wiedz, że coś jest na rzeczy.

Fakt. Facet z reguły jest mało poważny, a jeśli już jest, to rzeczywiście 'coś jest na rzeczy.'

Jeżeli twój najlepszy kumpel unika cię lub nie ma go nigdy, gdy jesteś ze swoim chłopakiem, to prawdopodobnie podobasz mu się i jest zazdrosny.

'Najlepszy kumpel' można zastąpić wyrazem 'przyjaciel'. Podobno nie istnieje przyjaźń faceta i dziewczyny? Ależ owszem, istnieje, jeśli jest poważnie traktowana przez obie strony, które wyznaczają sobie pewne granice we wzajemnych relacjach. Chociaż często mówi się że przyjaźń jest etapem przejściowym do czegoś większego - oczywiście tak jest i tak powinien zaczynać się każdy związek, chociaż oczywiście wyżej wspomniana poważna przyjaźń może być też taką dozgonną przyjaźnią bez dalszych etapów. Jeśli taką nie jest, to facetowi zależy, a jak zależy to trzeba podjąć decyzję 'co dalej'.

Gdy facet patrzy na ciebie dłużej niż przez sekundę, to z pewnością coś sobie myśli.

I nie chodzi tutaj bynajmniej o Twój zgrabny tyłeczek czy piersi - chociaż nie da się ukryć, że to przyciąga uwagę i jest skutkiem zwykłych ludzkich instynktów jak u wszystkich ssaków i nie powinno się za to winić samego faceta ; D Coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, za to istnieje zauroczenie od pierwszego wejrzenia, czyli to, że spodobałaś się facetowi od razu po tym, jak Cię pierwszy raz ujrzał. Zwykle urodę na pierwszy rzut oka ocenia się na podstawie twarzy: jej kształtu, oczu, nosa, ust, włosów - później dopiero figura czy ubiór. Dochodząc więc do momentu spojrzenia - jeśli facet spojrzał na dziewczynę, lub tym bardziej spojrzał Jej w oczy, a nie podoba mu się ona, tj. nie jest w jego guście, to często nawet stara się odwrócić wzrok, aby nie wzbudzać w Niej jakichkolwiek domysłów. Natomiast na dziewczynę, która bardzo mu się podoba, potrafi się wpatrywać nieustannie, oglądać się za nią i nie przestawać nawet, gdy Ona spojrzy się w jego stronę, tudzież uśmiechnie się do niego - dla niego to nawet lepiej, gdyż wzbudza w Niej podejrzenia o jego opinię na temat Jej urody. Zatem gdy patrzy dłużej niż tą 1, 2 sekundy to coś w tym musi być.

Facetom podoba się kobiecość, a nie niedorozwój umysłowy.

Tego też za bardzo nie zrozumiałem - w każdym razie podrywanie faceta na słodką idiotkę, gapowatą czy nieporadną dziewczynkę nie zawsze zdaje egzamin, szczególnie gdy jest naciągane. Kobiecość bardziej w tym pomaga niż nieporadność.

Faceci nie lubią dziewczyn, które mają większą krzepę od nich.

To chyba logiczne ; P Dziewczyna z reguły musi być słabsza od faceta, niższa, powinna oczywiście mniej ważyć co jest najczęściej normalne, według faceta powinna być też mniej inteligentna, co się nie potwierdza, ponieważ faceci uwielbiają inteligentne dziewczyny, może po prostu nie lubią, gdy się to stwierdza - honor nie pozwala?

Faceci mają więcej problemów, niż jesteś w stanie dostrzec gołym okiem.

Przesada. Po prostu gdy mają problem, to go ukrywają, nie są to jakieś częste przypadki i pokaźne ilości, ani też ciężkie problemy.

Nie bądź snobem. Faceci mogą zostać onieśmieleni i łatwo się poddać.

Walka faceta o dziewczynę była gdzieś wcześniej opisana. Zawsze jest jakaś granica, no i z niczym nie przesadzać. Facet nigdy nie będzie Ci poddany, nawet jeśli o Ciebie nieustannie walczy.

Wszystko z umiarem. Nałóż makijaż, skorzystaj z perfum. Po prostu nie za wiele.

Punkt zdecydowanie za krótki i za mało wymowny w porównaniu do tematu, jaki porusza. Dziewczyny albo nie wiedzą, że makijaż je bardziej szpeci niż upiększa, albo wiedzą, ale robią to tylko dla koleżanek, wśród których już przyjęte jest, że dobry makijaż upiększa. Makijaż sauté, czyli brak makijażu, jest zdecydowanie lepszy od każdego innego. O ile znośne są jakieś błyszczyki czy nawet tusz do rzęs, to pomadka, fluid czy ostra kredka do oczu odstrasza! Demony w grach komputerowych, w które gramy wyglądają o wiele przyjemniej i łagodniej, dziewczęta! Określenie 'tapeta', 'tapeciara' powinno każdej dziewczynie dawać do myślenia. Tyle się słyszy w naszych kręgach żartów, typu: 'puknij ją w tył głowy to maska odpadnie' itp. Straszne i żałosne zarazem. Wszelkie wyimaginowane 'niedoskonałości skóry' są o niebo piękniejsze od pięciu milimetrów tapety na twarzy. Wierzcie lub nie, ale tak jest i każdy facet, jakiego znam też tak uważa. Jeśli już makijaż, to dyskretny i delikatny, bez sztuczności.

Faceci mówią o dziewczynach więcej niż dziewczyny o facetach.

Oj, prawda. Bo o ile dziewczyny mogą jeszcze porozmawiać o ciuchach, kosmetykach, serialach, o tyle facet po skończeniu tematu np. piłki nożnej przechodzi na temat dziewczyn. Przy czym plotkują zdecydowanie więcej, ale zdecydowanie mniej złośliwie.

Faceci nienawidzą odrzucenia, ale jeszcze bardziej nienawidzą przeciągania sytuacji.

Ciężko mi się do tego odnieść, faceci mają przecież dość cierpliwości, ale przeciągania sytuacji nienawidzą chyba po równo obydwie strony.

Faceci naprawdę myślą, że kobiety są dziwne i podejmują nieprzewidywalne decyzje i są strasznie pokrętne, ale coś przyciąga ich ku nim jeszcze bardziej.

Oczywiście tak jest. Odmienność psychiki i różnica charakterów powoduje, że facet nie zawsze do końca jest w stanie zrozumieć dziewczynę i jej postępowanie, mimo to w jakimś sensie podziwia to.

Facet da sobie rękę uciąć, żeby tylko był w stanie wejść w umysł dziewczyny na jeden dzień.

Nie przesadzajmy. Ciekawość umysłu dziewczyn nie jest aż tak wielka, facet może nawet wolałby nie wiedzieć, co w tym umyśle siedzi, a i tak nie zrozumiałby tego, co się tam dzieje.

Żaden facet nie potrafi poradzić sobie ze wszystkimi swoim problemami samemu. Jest po prostu zbyt uparty, aby to przyznać.

Punkt do bólu powtarzany. Nawet jeśli nie potrafi rozwiązać problemu, facet nie przyzna się nie tyle do tego, co do samego istnienia problemu i zapewne nikt nie będzie o nim wiedział, a w tym czasie problem zniknie, sam się rozwiąże lub zostanie rozwiązany przez faceta.

Nie wszyscy faceci są dupkami. To, że jeden jest nie oznacza, że reprezentuje nas wszystkich.

To prawda, że porządnych facetów jest coraz mniej, ale to nie znaczy, że jeśli dziewczyna zawiodła się na chociażby 5 z rzędu, czy nawet 1, to ma na ich podstawie kreować opinię o ogóle. Sama ocena faceta może być przekłamana chociażby z powodu banalnego - jeśli facet do dziewczyny nie pasuje to zgrzyty między nimi prowadzą do rozpadu związku, a poźniej niesłusznych oskarżeń kierowanych do wszystkich facetów. Mimo to facet może być całkiem w porządku, a nawet jeśli nie jest, to nie jest tak z pozostałymi facetami, a ci porządni są najczęśniej niezauważani i tyle.

Nie podobają nam się dziewczyny, które są za chude.

Ani za chude, ani za grube, ani za niskie, ani za wysokie. Zbyt ogólny punkt. Oczywiście ogólnie mówiąc to jest pewne że chude dziewczyny są nieładne. Tym bardziej modelki. Lepsza dziewczyna o 5kg za 'gruba' niż o 5kg za chuda i to nie są jakieś bajki czy slogany kampanii przeciwko anoreksji, to są opinie facetów i jeżeli zależy Ci na tym, by się podobać facetom, a nie koleżankom czy agencjom modelek, to zdecydowanie nie powinnać być zbyt chuda. 'Kościsty tyłek' naprawdę nie jest fajny.

Uwielbiamy, kiedy dziewczyny mówią o swoich tyłkach.

Nie zdarzyło mi się słyszeć dziewczyn rozmawiających o swoich tyłkach, już raczej o męskich. Trochę napiętnowany seksualnie punkt i swego rodzaju zboczenie. No comment.

Zanim zaszalejesz z facetem, upewnij się, że wiesz, w co się pakujesz. Jednorazowy numerek czy może coś więcej.

Samo 'zaszalenie' z reguły oznacza przygodę na jedną noc, nie łudź się, że facet po tym 'jednorazowym numerku' poczuje do Ciebie coś więcej czy coś w tym stylu - miłość fizyczna nie jest w stanie rozwinąć czy nawet zapoczątkować prawdziwej miłości, to jakiś mit.

Wierz lub nie, ale najłatwiej rozmawia się z nieśmiałymi facetami. Będziesz mogła czytać z nich jak z otwartej księgi, gdy tylko zapytasz ich na temat ich życia i niezauważenie opowiesz im o swoim.

Pewien paradoks, ale rzeczywisty, tyle że taka naprawdę fajna rozmowa z nieśmiałym facetem to bardzo rzadkie zjawisko i to zwykle dziewczyna musi się nagimnastykować, aby faceta na takie coś namówić. Poza tym warte sprawdzenia - o ile tych przebojowych facetów każdy zna na wylot, o tyle o tych nieśmiałych nikt nic nie wie i ta właśnie tajemniczość może być pociągająca.

Kiedy facet klepie cię w tyłek, oznacza to, że pożąda cię seksualnie.

Kolejny dziwny punkt odnoszący się do sfery seksualnej. Mało prawdziwe, nie słyszałem, aby ktoś przespał się z dziewczyną po tym, jak klepnął Ją w tyłek. Z tego co ja wiem, to klepnięcie w tyłek przez faceta oznacza to, że za chwilę dostanie z liścia w twarz albo z kopa w jaja i z pewnością nie ma wtedy mowy o pożądaniu seksualnym, chyba że facet jest masochistą.

Wszyscy faceci mają łaskotki na żebrach, nawet jeśli temu zaprzeczają.

Może nie wszyscy, ale większość. A co, Wy nie macie łaskotek na żebrach?

Faceci uwielbiają masaż pleców i jeżeli jakiś pozwala ci na to, to bardzo mu się podobasz lub jego plecy bardzo bolą.

A Wy nie lubicie? Masaż to kontakt fizyczny bliski wolnemu tańcowi i chyba nie jest na porządku dziennym masowanie się bez większego powodu i związku.

Faceci będą sondować, jak daleko mogą się posunąć przebywając z tobą. Nastąpi to nawet jeżeli nie mają takich intencji. Zdecyduj, na jak wiele chcesz mu pozwolić, a on zacznie to respektować, gdy kilka razy dasz mu to do zrozumienia.

Oczywiście granice facetowi powinny być wyznaczane, gdyż sam często nie wie gdzie one są, a właściwie to powinien on nie sprawdzać ich zasięgu, tylko pozwalać dziewczynie na kontrolę.

Kiedy facet poświęca swój sen i zdrowie tylko po to, żeby z tobą być, oznacza to, że pragnie być z tobą tak często, jak tylko się da i naprawdę mu się podobasz.

To samo przez się jest logiczne, przecież nie robi tego dla pieniędzy ; P