Na imprezach tego typu niewiele (a jednocześnie strasznie dużo) można robić rzeczy - można jeść/pić (gdy jest co), rozmawiać (lepiej, gdy nie gra muzyka) lub oczywiście tańczyć. Taniec jest nieodzownym i podstawowym elementem każdej tego typu imprezy i rzeczywiście, sztywno byłoby tylko siedzieć i rozmawiać przy jedzeniu.
W tym miejscu chciałem zapytać 'Czym właściwie jest taniec?', ale nie znając jednoznacznej odpowiedzi zawczasu zajrzałem na wszechwiedzącą wikipedię i tym razem również się na niej nie zawiodłem, o proszę:
Taniec to:
- zespół zjawisk ruchowych będący transformacją ruchów naturalnych, powstający pod wpływem bodźców emocjonalnych, zazwyczaj skoordynowany z muzyką
- forma elementów ruchowych nosząca określoną nazwę (na przykład walc)
- przejaw kultury związany z określonym środowiskiem i określoną funkcją (taniec towarzyski, taniec ludowy)
- utwór muzyczny skomponowany zasadniczo (lub choćby tylko formalnie) w celu wykonania tańca
- poruszanie się w rytm muzyki, zazwyczaj parami lub w grupie albo w pojedynkę.
Skoro regułka zapamiętana, można przejść do sedna sprawy (ciągle przechodzę i przechodzę do tego sedna : D): chciałem w tej notce ująć taniec jako czynność będącą żywą interakcją pomiędzy dwoma osobami - zgodnie z motywem przewodnim bloga - jako relację pomiędzy kobietą a mężczyzną.
Jako że sam nie potrafię i z reguły nie tańczę, mogę się mylić nieco w moich przypuszczeniach, ale powinny one raczej oddać rzeczywisty stan rzeczy. Ta niecodzienna bliskość dwóch osób w praktyce nie oddających tego w rzeczywistości poza tańcem jest w jego trakcie dokładnie zarysowana. Pomijając taniec irlandzki w reguły taniec wiąże się nieuchronnie z fizycznym kontaktem tancerzy - bardziej lub mniej dosadnym, acz obecnym - zależy to głównie od tańca. Faktem jest jednak, że jak wspomniałem, przed i po tańcu z reguły (nie mówię tutaj o sytuacji, gdzie para taneczna jest parą w rzeczywistości etc.) partnerzy taneczni nie dotykają się w taki sposób, w jaki czynią to właśnie w tańcu. To właśnie świadczy o pewnej wyjątkowości w relacjach międzyludzkich podczas tańca - nagle coś niecodziennego staje się normalnością, wszystkie chwyty są dozwolone a kontakt fizyczny wzrasta kilkukrotnie.
Nie śmiałbym czegokolwiek przypuszczać, ale stwierdzenia, że taniec jest dobrym sposobem na podryw chyba nie da się całkiem zanegować? Oczywiście można tańczyć w sposób całkiem obojętny na drugą osobę, ale czy wtedy taniec ma sens, czy rzeczywiście można go nazwać tańcem? I co zmusiło wręcz tą osobę do odwalania takiej szopki, przecież lepiej w ogóle się do tego nie zabierać niż czynić to w taki sposób.
Pozostawiając tą kwestię w tyle wracamy do szczególnego znaczenia tańca. Chociaż w tańcu wszyscy tańczący są niejako bliżej siebie, to niejako można w ten sposób wyrazić swoją słabość do konkretnej osoby, chociażby przez sposób, w jaki się z nią tańczy lub przez wzgląd na długość tańca lub ilość przetańczonych utworów.
Ciekawym jest też, że o ile na co dzień chcąc nie chcąc ocenia się ludzi po wyglądzie i osobowości także, o tyle w tańcu liczy się głównie umiejętność taneczna i wzajemny stosunek osób tańczących. Tutaj nieatrakcyjny facet potrafiący świetnie tańczyć bije na głowę wylansowanego kolesia, który prezentuje sobą na parkiecie głęboko rozumianą nieumiejętność tańczenia. Poza tym każda dziewczyna chciałaby zatańczyć choć raz z mistrzem parkietu, a - nie oszukujmy się - takie wieści podczas imprezy szybko się rozchodzą: od stolika, do stolika.
Dlatego dla lubiących dziewczyny (i taniec) facetów nie pozostaje nic innego jak nauczyć się tańczyć (kurs tańca niewykluczony) i zdobywać parkiet (i niezapomniane uczucia koleżanek) na każdej imprezie. A kto twierdzi, że taniec jest dla frajerów, sam jest frajer. O.